Aż trudno uwierzyć, że o najsłynniejszym zdrajcy w dziejach można napisać tak… przyjemną książkę. Przyjemną, wciągającą, a jednocześnie niezwykle merytoryczną. Bo w „Judaszu. Biografii kulturowej” autorstwa Petera Stanforda, rozsmakują się zarówno natchnieni romantycy, jak i twardo stąpający po ziemi racjonaliści. O pasjonatach Ziemi Świętej nawet nie wspomnę.


Judasz. Biografia kulturowaPierwsze zdania tej książki niemal natychmiast budzą we mnie uśpioną tęsknotę za Jerozolimą. Byłam w wielu krajach, odwiedziłam wiele legendarnych miast, jednak w mojej opinii, żadnego z nich nie da się porównać z NIĄ.

Otwieram biografię Judasza na pierwszej stronie prologu, niczym okno przez które wpada izraelskie słońce i zapach nagrzanych przez nie pradawnych murów starego miasta. Jerozolima to przestrzeń zawieszona między wymiarami. Sceneria narodzin kultury chrześcijańskiej. Miasto, w którym wszystko, co przez większość życia wydaje nam się mityczne, nagle się materializuje. Biblia ożywa. Prócz Grobu Chrystusa, znajdujemy groby starotestamentowych proroków. Ślady Abrahama, Izaaka, króla Salomona, ruiny pałacu Dawida, siedziby Heroda i Piłata, słynną Via Dolorosa, którą Jezus niósł krzyż na Golgotę. Oczywiście również samą Golgotę. I także Ogród Oliwny, a w nim drzewa, których pnie – jak twierdzą dendrolodzy – mogą pamiętać chwilę w której Judasz Iskariota wydał Chrystusa wrogom słynnym, zdradzieckim pocałunkiem.

Przed jednym z tych starożytnych drzew zatrzymał się Peter Stanford i zapisał: „Gdyby drzewa oliwne mogły przemówić… Ta myśl kiełkuje w mojej głowie w ogrodzie Getsemani, która zawdzięcza swą egzotyczną, lecz znaną dziś nazwę aramejskiemu określeniu tłoczni oliwek. Muszę przyznać, że nie po raz pierwszy mam ochotę nawiązać rozmowę z drzewem. Spędziłem kiedyś poranek, kryjąc się przed ulewą pod koroną liczącego sobie 3000 lat cisu na cmentarzu w Foringall, w hrabstwie Perthshire. Zastanawiałem się wówczas jakie obrazy odcisnęły się na słojach jego pnia. Co bym zobaczył, gdybym mógł do nich dotrzeć?”

Ale Stanford rozmawia w Jerozolimie nie tylko z drzewami, które mogły „widzieć” najsłynniejszego w dziejach zdrajcę. Rozmawia też ze znajdującym się na terenie monasteru Św. Onufrego kamieniem w kształcie litery D, na którym „jak powiadają archeolodzy” Judasz zmarł. Jak to zmarł na kamieniu? – może w tym momencie ktoś zapytać. – Przecież on się powiesił! Tak, w świetle zapisów ewangelicznych Judasz miał popełnić samobójstwo właśnie w ten sposób, ale już według relacji z Dziejów Apostolskich jego śmierć wyglądała zdecydowanie inaczej.

„Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył [Judasz – przyp. autorki] ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności – czytamy w rozdziale pierwszym, werset 18. – Rozniosło się to wśród wszystkich mieszkańców Jerozolimy, tak że nazwano ową rolę w ich języku Hakeldamach, to znaczy: Pole Krwi.” Jak rozumieć tę rozbieżność? Stanford daje odpowiedź na stronach biografii Judasza.
Giotto di Bondone - Sceny z życia Chrystusa - 15. Aresztowanie Jezusa (Pocałunek Judasza)
Kolejnym przedmiotem, z którym autor miałby ochotę zamienić parę słów jest starożytny łańcuch, na którym wedle tradycji miał zawisnąć Iskariota. Interesujące, prawda? Nie sznur, a łańcuch właśnie. Innym ciekawym wątkiem są rozważania nad znaczeniem przydomka Judasza. Według najbardziej znanej hipotezy oznacza on tyle co „z Kariotu” (Keriotu) czy też „mąż z Kariotu, człowiek z Kariotu” – Kariotu czyli miasta w południowej Judei. Tezę tą ma potwierdzać zawarta w Nowym Testamencie informacja, że ojca Judasza nazywano Szymonem Iskariotą. Według innej analizy, słowo Iskariota miało znaczenie bardziej potoczne i oznaczało człowieka z miasta, mieszczucha. A wszystko dlatego, że nazwa Kariot wywodzić by się miała od słowa qiryah – czyli: miasto. Przydomek „mieszczuch” czy też „miastowy”, miałby odróżniać apostołów Galilejczyków, prowincjuszy i w gruncie rzeczy wieśniaków, od ich współtowarzysza z miasta. Istnieje też teoria w świetle której przydomek Iskariota ma korzenie w aramejskim słowie sheqarya – kłamca, oszust. Ta ostatnia hipoteza wydaje się jednak dość wątpliwa. Bo dlaczego posługujący się aramejskim apostołowie mieliby nazywać jednego spośród siebie oszustem czy kłamcą? A potem jeszcze do takiego przydomka dodawać słowo zdrajca? Od Stanforda dowiadujemy się również, że imię Judasz było w Ziemi Świętej współczesnej Jezusowi tak popularne jak dziś Jan czy Piotr.

Mimo, że „Biografia kulturowa” Judasza jest bardzo rzetelna, treściwa, interesująca i przebogata, nie odpowiada na najważniejsze pytanie dotyczące tytułowego bohatera, czyli dlaczego zdradził? Autor przytacza rozmaite motywy, którymi Iskariota mógł się kierować, włącznie z tym, że, jak sugeruje ewangelia, na czas zdrady został obezwładniony przez złego ducha i nie miał wpływu na to co robi.

Mimo, że „Biografia kulturowa” Judasza jest bardzo rzetelna, treściwa, interesująca i przebogata, nie odpowiada na najważniejsze pytanie dotyczące tytułowego bohatera, czyli dlaczego zdradził?

Stanford nie próbuje jednak uzasadniać jego zdrady wyjaśnieniami zaczerpniętymi ze słynnej w ostatniej dekadzie „Ewangelii Judasza”. Przypomnę, że według jej tekstu zdrada Iskarioty miała być jego swoistą, choć bardzo niewdzięczną oczywiście misją, bez której nie doszłoby do śmierci Jezusa, koniecznej przecież do zmartwychwstania. Autor twierdzi bowiem, powołując się na naukowe ekspertyzy, że tzw.ewangelia ta, w żadnym razie nie mogła być spisana (dyktowana) przez Iskariotę, w związku z czym nie ma żadnej wartości dowodowej.

W publikacji nie brak też otwartego pytania o to czy Judasz rzeczywiście trafił po śmierci do najgorszego z piekielnych kręgów i czy może przypadkiem, nie został przez Boga ułaskawiony? Kiedyś Jan Grzegorczyk, na jednym ze swych spotkań autorskich, wspomniał o Judaszu i pewnym doświadczeniu mistycznym św. Małgorzaty Marii Alacoque. „Gdyby ludzie wiedzieli jak łagodnie potraktowałem Judasza – miał powiedzieć do mistyczki sam Chrystus – rozzuchwaliliby się w swoich grzechach.”

Peter Stanford obchodzi się z Iskariotą równie miłosiernie, gdyż ukazując jak na przestrzeni wieków pastwiono się nad upadłym apostołem, sam jednocześnie nie osądza go ani trochę. Odniosłam wrażenie, że pragnie wręcz sprawić, byśmy choć odrobinę polubili Judasza. Może zdaje sobie sprawę, że w każdym z nas może obudzić się nieoczekiwanie Syn Zatracenia? W końcu jak pisała Wisława Szymborska: „Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono”.

Dodatek „Alfabet Judasza” doskonale ukazuje jak silnie i jak szeroko postać Judasza naznacza do dziś naszą kulturę.

Dodatkową nutą smakową publikacji jest osobliwy „alfabet Judasza” tzn. opisane krótko porzekadła, zwyczaje, ciekawostki i anegdoty z tytułowym bohaterem w roli głównej. „Alfabet” ten doskonale ukazuje jak silnie i jak szeroko postać Judasza naznacza do dziś naszą kulturę. A oto przykład:

J – Judasz
Judasz to wizjer w drzwiach celi więziennej, umożliwiający strażnikom podglądanie niczego nieświadomego więźnia. Został tak nazwany, ponieważ pozwala obserwować, jak więzień z czymś się zdradza; z drugiej strony, dzięki niemu, strażnicy mogą także zapobiec popełnieniu przez więźnia samobójstwa.

O – Objawy skórne
Na średniowiecznych wizerunkach (na scenie podczas misteriów lub na popularnych ilustracjach) skóra Judasza często usiana była jasnoczerwonymi plamami, które miały stanowić świadectwo jego zdeprawowania i zakłamania. Dlatego też w ówczesnej Francji odrę, której towarzyszą podobne objawy skórne, nazywano „Mal de Judas”.

S – Simnel cake
Tradycja pieczenia tego dwuwarstwowego ciasta z bakaliami w okolicach Wielkanocy sięga XIII wieku. Nazwa ciasta pochodzi prawdopodobnie od gatunku mąki używanej pierwotnie do jego wypieku. Tradycyjnie przygotowuje się je na Niedzielę Wielkanocną. W epoce wiktoriańskiej rozpowszechnił się zwyczaj dekorowania go jedenastoma kulkami z marcepanu reprezentującymi jedenastu lojalnych apostołów oraz pozostawiania pustego miejsca, które symbolizuje zdradę Judasza.

Reasumując: książka absolutnie warta przeczytania. Aleksandra Polewska

Peter Stanford, Judasz. Biografia kulturowa, Przekład: Barbara Gutowska-Nowak, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Premiera: 26 października 2016

 

Judasz. Biografia kulturowa

Peter Stanford
Judasz. Biografia kulturowa
Przekład: Barbara Gutowska-Nowak
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Premiera: 26 października 2016
 

5
DOBRA ZDRADA?
EWANGELIA JUDASZA

Wszystkie nasze tradycyjne wyobrażenia na temat tego człowieka,
jego prawdziwych celów i jego ostatecznego przeznaczenia są najwyraźniej
fałszywe.

Thomas de Quincey, Judas Iscariot (1852)

Gdyby tak można było usłyszeć głos Judasza zachowany w postaci ocalałego listu albo fragmentu tekstu autobiograficznego! Niestety, oczekiwanie czegoś takiego po upływie 2000 lat, zwłaszcza w sytuacji, gdy na temat żadnej z ewangelicznych postaci nie zachowały się pewne informacje z pierwszej ręki, to przejaw nadmiernego optymizmu. Przez krótki czas wydawało mi się, że opublikowana w kwietniu 2006 roku, zaginiona przez blisko dwa milenia Ewangelia Judasza będzie odpowiedzią na moje modlitwy.
W naszej świeckiej epoce nowe odkrycia w dziedzinie biblistyki z reguły nie trafiają na pierwsze strony gazet ani do głównych wydań telewizyjnych wiadomości. Jednakże odnalezienie tego krótkiego tekstu – będącego greckim tłumaczeniem z koptyjskiego oryginału – zapisanego na papirusie datowanym metodą radiowęglową na koniec III wieku n.e., stało się prawdziwą sensacją. Połączenie złej reputacji, jaką od wieków cieszy się Judasz, z nadzieją na ujawnienie tajemnic przeszłości, ukrywanych dotąd przez władze kościelne, sprawiło, że chciał o niej usłyszeć cały świat.
Informacje na temat Ewangelii Judasza trafiły na pierwsze strony gazet częściowo za sprawą umiejętnie wyreżyserowanego spektaklu, w jaki „National Geographic” przekształciło ujawnienie treści tego dokumentu. Towarzystwo sfinansowało zresztą niezwykle trudną i pracochłonną konserwację zaginionej Ewangelii, a także jej przekład na język angielski, który powierzono zespołowi wybitnych uczonych. Przyczyną kolosalnej popularności manuskryptu było również zapewnienie, początkowo bardzo nagłaśniane, później jednak powtarzane w sposób nieco bardziej powściągliwy, że ów odkryty na nowo manuskrypt kładzie kres utrwalanemu od dwóch tysiącleci negatywnemu nastawieniu do Judasza Iskarioty. Twierdzono bowiem, sięgając do określenia, które przemówi do współczesnego odbiorcy, że ten największy grzesznik padł ofiarą pomyłki wymiaru sprawiedliwości.
W tym tonie wypowiadało się wielu dziennikarzy. Judasz był bohaterem pozytywnym, kimś, kto, jak wynikało z odkrytej właśnie Ewangelii, w oczach Jezusa „przewyższał” wszystkich pozostałych apostołów, i który „zalicza się do pokolenia świętych”. Motywem jego zdrady nie była zła wola ani chciwość, lecz przyjaźń i podziw, jaki żywił dla Jezusa. Wypełniał tylko posłusznie to, co nakazał mu Jezus1.
Jest to z pewnością świetny materiał na sensacyjną historię, ale za chwytliwymi nagłówkami kryje się o wiele bardziej złożony obraz, bliższy tekstom nowotestamentowym niż początkowo przypuszczano. Oryginał Ewangelii Judasza, na którym opiera się odnaleziona grecka kopia z końca III wieku, powstał mniej więcej pół wieku po Ewangelii Jana. Wiemy, że istniał pod koniec II wieku, ponieważ jeden z ojców Kościoła, biskup Ireneusz z Lyonu, wspomina o nim w swoim traktacie Przeciw herezjom ze 180 roku2.
Wszyscy eksperci, którzy – począwszy od 2006 roku – badają Ewangelię Judasza, organizują konferencje na jej temat i publikują poświęcone jej tomy, są zgodni co do jednej kwestii: z całą pewnością nie została napisana przez Judasza i nie jest jego osobistym wyznaniem winy. Nie wnosi więc żadnych nowych szczegółów do obrazu życia Judasza naszkicowanego we wcześniejszych (a zatem, zgodnie z pierwszym kryterium Gézy Vermesa, bardziej wiarygodnych jako źródła historyczne) Ewangelii Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Jest ona jeszcze jedną opowieścią o nim – czy też, ściślej rzecz biorąc, o Jezusie widzianym jego oczami. Jeśli w ogóle daje się w niej usłyszeć głos Judasza, dobiega on spod warstw interpretacji nałożonych nań przez innych autorów, z których każdy kierował się własnymi celami.
Sam fakt, iż ta koptyjska wersja Ewangelii Judasza w ogóle przetrwała do naszych czasów, zakrawa na cud, a historia jej odnalezienia jest niezwykła i osnuta mgłą tajemnicy. Przez pewien czas pod koniec lat siedemdziesiątych papirus ów – który jest poprzedzającym papier materiałem pisarskim wytwarzanym z łodyg trzciny papirusowej – przechowywany był w zamrażalniku. Uznano bowiem błędnie, że pomoże go to zakonserwować. W efekcie zwoje pokruszyły się na drobne kawałki, których ponowne złożenie w całość zajęło pięć długich lat. Około 15 procent manuskryptu uległo nieodwracalnym uszkodzeniom, a pozostała część jest pełna luk i podziurawiona. Wiadomo, że natrafiono nań w latach siedemdziesiątych w Egipcie, w okolicach miasta Al-Minja położonego na zachodnim brzegu Nilu, około 150 kilometrów na południe od Kairu, lecz okoliczności jego odnalezienia pozostają niejasne. Podobno miejscowi rolnicy, fellahin, z okolic wioski Qarara natknęli się na zwój w niszy w ścianie jaskini, w której Koptowie grzebali niegdyś swoich zmarłych. Wraz z innymi tekstami (znanymi jako Kodeks Tchacos) spoczywał w skrzynce z białego wapienia obok szkieletu swego domniemanego właściciela. Z Egiptu trafił nieznanymi drogami przez Europę do Ameryki, gdzie został wystawiony na sprzedaż za tak astronomiczną cenę, że ostatecznie wylądował w skrytce bankowej. Czekał w niej przez szesnaście lat na nabywcę, który dysponowałby wystarczająco grubym portfelem.
Dopiero w 2001 roku, dzięki interwencji „National Geographic” oraz niezwykłemu zaangażowaniu pewnego szwajcarskiego antykwariusza, udało się go odzyskać i rozpocząć długotrwałe i skomplikowane prace konserwatorskie.
Publikacja dokumentu w 2006 roku – oraz towarzysząca jej emisja filmu, który okazał się jedną z najpopularniejszych produkcji National Geographic Channel – niczym wystrzał z pistoletu startowego zainicjowała prawdziwy bieg maratoński biblistów. Każdy z zawodników przystąpił do niego z własną teorią na temat Judasza, własnym spojrzeniem na tę postać i pragnieniem osiągnięcia własnych celów.
Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy tyle na temat Judasza. Jego Ewangelia zamykała ciąg nadzwyczajnych znalezisk tekstów pochodzących z czasów Chrystusa, obejmujący zwoje znad Morza Martwego i bibliotekę z Nag Hammadi, które wyłoniły się z pustynnych piasków Bliskiego Wschodu (w pierwszym przypadku na Zachodnim Brzegu pod koniec lat czterdziestych, w drugim natomiast w Egipcie w roku 1945) i wywołały solidne zamieszanie w chrześcijańskiej ortodoksji. W przypadku Ewangelii Judasza proces ten uległ znacznemu przyspieszeniu. Patrząc z perspektywy historycznej, to, co działo się wokół Ewangelii Judasza, przypomina sytuację w pierwszych wiekach istnienia Kościoła, po uznaniu Ewangelii Marka, Mateusza, Łukasza i Jana za teksty kanoniczne. Inni autorzy zaczęli niezwłocznie rozwijać liczne obecne w nich wątki, w tym opisywanych przez ewangelistów postaci, łącznie z Judaszem. Doprowadziło to do sformułowania różnorodnych teorii odzwierciedlających zarówno szersze zainteresowania i obawy ich autorów, jak i spory w łonie rodzącego się chrześcijaństwa.
W środowisku współczesnych uczonych panuje zgodność co do miejsca, jakie Ewangelia Judasza zajmuje w historii pierwszych wieków Kościoła. Jest ona głosem polemicznym dysydenckiego odłamu rozwijającej się niezwykle dynamicznie, lecz sekciarskiej wspólnoty, czerpiącej inspirację z życia i nauczania Jezusa. Wielu członków tej wspólnoty nie nazywało siebie nawet chrześcijanami, a mniejszość pozostała wyznawcami judaizmu. Władza papieży i biskupów, których imiona widnieją dziś na tablicach pamiątkowych w bazylikach i katedrach i którzy uważani są za przywódców Kościoła w pierwszych wiekach jego istnienia, w tamtych czasach była bardzo ograniczona.
Nie znamy wprawdzie autora Ewangelii Judasza, lecz uczeni twierdzą jednomyślnie, że tekst był orężem wykorzystywanym przez jedną ze skonfliktowanych frakcji w sporze doktrynalnym na temat znaczenia i celu Jezusa. Pod koniec IV wieku frakcja, która wyszła z niego zwycięsko dokonała wyboru fundamentalnych prawd i kanonicznych tekstów. Umożliwiło to ustalenie dogmatów wiary i stworzyło warunki dla rozwoju Kościoła chrześcijańskiego. Pokonani – a także ich przekonania oraz teksty (łącznie z Ewangelią Judasza) – zostali w konsekwencji odsunięci na margines, zdyskredytowani i zniszczeni. Jednakże w okresie poprzedzającym owo ostateczne rozstrzygnięcie cieszyli się niekiedy dość znaczną popularnością. Ewangelia Judasza mówi nam bardzo wiele o tym, jak jej tytułowy bohater był postrzegany w niektórych – zwłaszcza nienależących do głównego nurtu – wspólnotach wczesnochrześcijańskich w III i IV wieku. Wracamy do pytań: kto, co i dlaczego. Kto wypowiada się na temat Judasza, co o nim mówi i dlaczego?

Gwoli wyjaśnienia

W pierwszym ustępie swego tekstu Ewangelia Judasza zostaje określona jako „tajemna nauka pouczenia, w którym Jezus przekazał to, co opowiedział Judaszowi Iskariocie, w (czasie) ośmiu dni, na trzy dni, zanim sprawował paschę”. Prezentuje ona zasadniczo odmienną wersję tamtych kluczowych dni i godzin poprzedzających śmierć Jezusa. Choć brakuje w niej porządku chronologicznego, zawiera tyle skondensowanej treści, że nawet krótka i lakoniczna Ewangelia Marka wydaje się przy niej rozwlekła.
Zaczyna się od pobieżnego streszczenia wcześniejszych wydarzeń. „Gdy [Jezus] objawił się na ziemi, uczynił znaki i wielkie cuda dla zbawienia ludzkości. I niektórzy wędrują na drodze sprawiedliwości, niektórzy zaś wędrują [drogą] swoich wykroczeń, [Jezus] powołał więc Dwunastu”. Wzmianka o Dwunastu stanowi wyraźne nawiązanie do Ewangelii kanonicznych wchodzących w skład Nowego Testamentu. Przypuszczalnie tekst miał być czytany łącznie z nimi. Nie ma w nim jednak opisów cudów wymienionych w tamtych tekstach ani wędrówki Jezusa do Jerozolimy. Zawiera natomiast dość chaotyczny zbiór rozmów i incydentów.
Pod względem stosunku do apostołów Jezus z Ewangelii Judasza nie przypomina Jezusa z Nowego Testamentu; nie jest poważny, życzliwy, miłosierny i charyzmatyczny, lecz porywczy, wyniosły, skory do kpin z najbliższych towarzyszy i – przynajmniej w moim odczuciu – niezbyt sympatyczny.
„Znalazł ich, jak siedzieli zebrani i ćwiczyli się w pobożności. Gdy spotkał tak swoich uczniów zebranych i siedzących, kiedy sprawowali dziękczynienie nad chlebem, wyśmiał uczniów. [Wtedy] rzekli mu: «Nauczycielu, dlaczego wyśmiewasz nasze dziękczynienie. Uczyniliśmy to, co jest słuszne». Odpowiedział im, mówiąc: «Nie wyśmiałem was. Co czynicie, uczyniliście nie z [waszej] woli, lecz żeby w tym wasz Bóg otrzymał błogosławieństwo». [Wtedy] rzekli: «Nauczycielu, ty [jesteś posłanym] Synem naszego Boga». Rzekł im wówczas Jezus: «Czy poznajecie mnie w czymś? Zaprawdę mówię wam, że nikt z [tego] pokolenia nie pozna mnie wśród ludzi, którzy są wśród was»”3.
Sprawowanie „dziękczynienia nad chlebem” przywodzi na myśl celebrację Eucharystii, która w czasach, gdy powstała ta ewangelia zajmowała już centralne miejsce w życiu sakramentalnym wyznawców Jezusa należących do głównego nurtu wczesnego chrześcijaństwa. Tutaj jednak Jezus daje jasno do zrozumienia, że ten rytuał nie ma z Nim nic wspólnego. Jako element przekazu szczegół ten odzwierciedla prawdziwą motywację autora. Celem tej Ewangelii była nie tyle analiza charakteru i motywów postępowania Judasza, ile raczej uwydatnienie różnic dzielących odłam mocno podzielonego ruchu wyznawców Jezusa – wciąż jeszcze bardzo dalekiego od jedności – do którego należał autor tekstu, od najliczniejszego ugrupowania, znanego już wówczas jako Kościół Apostolski, ponieważ głosiło ono, iż reprezentuje mądrość objawioną oraz autorytet większości pierwszych apostołów. Wyśmiewanie apostołów, a raczej ukazanie Jezusa wyśmiewającego apostołów, oznaczało podważenie ich autorytetu. Umniejszenie znaczenia Eucharystii byłoby ciosem zadanym w samo serce rywali, którzy przywiązywali ogromną wagę do sakramentów chrztu i Eucharystii.
Obok Kościoła Apostolskiego – poprzednika współczesnego instytucjonalnego chrześcijaństwa – istniało wiele innych ugrupowań wczesnochrześcijańskich. Najważniejszym z nich byli wspomniani wcześniej judeochrześcijanie, którym przewodził Jakub, brat Jezusa, skupieni początkowo w Jerozolimie i jej okolicach. Później przenieśli się do wschodniej Syrii, gdzie, jako że prowadzili życie ascetyczne, nazywani byli niekiedy ebionitami (od hebrajskiego ebyon – „ubogi”). Odpowiednikiem ebionickiej ascezy we współczesnym chrześcijaństwie jest życie monastyczne, należy jednak zwrócić uwagę, że ebionici, w przeciwieństwie do współczesnych chrześcijan, żywili nadzieję, że spuściznę Jezusa będzie można włączyć do tradycji żydowskiej4.
Członkowie Kościoła Apostolskiego zdecydowanie wykluczali taką możliwość. Nie posunęli się jednak (przynajmniej do tej pory) do całkowitego odrzucenia jakichkolwiek związków między Jezusem a judaizmem. Taką postawę przyjęła natomiast frakcja marcjonitów. Jej nazwa pochodzi od imienia Marcjona, teologa żyjącego w II wieku, który studiował w Rzymie i należał do tamtejszej gminy Kościoła Apostolskiego, później jednak uznał, że Biblia Hebrajska (Stary Testament) powinna zostać w całości odrzucona i zastąpiona całkowicie niezależnym Nowym Testamentem5.
Na uwagę zasługują także frakcje zrzeszające wyznawców o skłonnościach mistycznych, których nazywano zwykle montanistami. Montanizm rozwijał się przede wszystkim we Frygii (na terenie współczesnej Turcji), a w gronie jego przywódców znajdowały się dwie kobiety, Pryscylla i Maksymilla6. Apostolicy tymczasem bardzo szybko zmarginalizowali rolę kobiet przywódczyń z pierwszych dziesięcioleci po Chrystusie na rzecz elity złożonej z mężczyzn zachowujących celibat.
Bardzo ważnym ruchem wczesnochrześcijańskim był gnostycyzm, którego wytworem, jak wyjaśnia biskup Ireneusz, była Ewangelia Judasza. Biskup nie miał cienia sympatii dla gnostyków, a zatem również dla Judasza. W swoim dziele Przeciw herezjom wylicza bohaterów gnostyckich, wrzucając do jednego worka Judasza i takie postacie biblijne jak Kain (syn Adama i Ewy, który zamordował swego brata Abla), Ezaw (wnuk patriarchy Abrahama, który usiłował zabić swego brata bliźniaka Jakuba) i Sodomici (amoralni i niegościnni mieszkańcy Sodomy z Księgi Rodzaju). Dalej pisze: „Zdrajca Judasz, jak twierdzą, posiadł dokładną wiedzę [nawiązanie do gnostyckiej doktryny gnosis czyli «wiedzy», «poznania»] o tych rzeczach, a jako że on jeden znał prawdę lepiej niż inni apostołowie, wypełnił tajemnicę zdrady”7.

 
Wesprzyj nas