Urodzony w Budapeszcie Paul Lendvai – jeden z najbardziej wnikliwych publicystów zajmujących się od dziesięcioleci Europą Południowo-Wschodnią próbuje przeniknąć specyfikę węgierskiej historii, nie unikając drażliwych tematów, ale również nie stroniąc od anegdot, dykteryjek i legend.


Węgrzy. Tysiąc lat zwycięstw w klęskachW fascynującym kolażu historycznego eseju oraz biograficznych szkiców o węgierskich bohaterach i ofiarach, geniuszach i hochsztaplerach, triumfatorach i zdrajcach Paul Lendvai przybliża zmienne losy Madziarów od założenia państwa aż po współczesność. Napisana z rozmachem, wciągająca opowieść o klęskach i zwycięstwach Węgrów stanowi pierwsze w Polsce tak kompleksowe ujęcie historii tego narodu.

Któż zdaje sobie dziś sprawę z faktu, że bez węgierskich pionierów okresu modernizmu przypuszczalnie nie byłoby ani bomby atomowej, ani komputerów, ani Hollywoodu, że węgierski geniusz, niezależnie od pochodzenia etnicznego czy religijnego, wywarł wielki, często decydujący wpływ na światową naukę i sztukę, ekonomię i przemysł?

Z braku źródeł pisanych i archeologicznych jedynym wiarygodnym naukowym świadectwem pochodzenia Węgrów pozostaje ich wyjątkowy na kontynencie europejskim język. Poprzez osiedlenie się w Kotlinie Panońskiej około roku 896, Węgrzy na trwałe wbili klin między Słowian północnych a południowych.

Sprzeczność między genialnymi indywidualnymi osiągnięciami i wielokrotnymi narodowymi klęskami to jedna z najbardziej fascynujących osobliwości burzliwych dziejów Madziarów – rozdartych między niezależnością a obcym panowaniem.

Imponująca, ponad 800 stronnicowa książka to wielka panorama węgierskich dziejów, wolna od tematów tabu i uprzedzeń. Napisana ze swadą historyczna opowieść Lendvaiego może być czytana jako gorący apel o tolerancję i wzajemne zrozumienie, ale również jako wyraźne ostrzeżenie przed tępym zamykaniem się w sobie i w poczuciu nacjonalistycznej misji.

Paul Lendvai – urodził się w Budapeszcie, tam też w 1944 roku przetrwał w ukryciu pogromy organizowane przez węgierskich faszystów i niemieckie deportacje węgierskich Żydów do Auschwitz. W czasie powstania węgierskiego w 1956 roku był korespondentem zagranicznym w Polsce. Rok później wyjechał do Wiednia, gdzie stał się jednym z najbardziej znanych i wpływowych publicystów europejskich. Przez 22 lata był korespondentem „Financial Times”; stałym komentatorem wiedeńskich dzienników „Die Presse” i „Der Standard”. W 1982 roku został redaktorem naczelnym redakcji ds. Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej telewizji austriackiej ORF. W latach 1987–1998 był dyrektorem Radio Österreich International. Od 1973 roku wydaje renomowany kwartalnik „Europäische Rundschau”. Jest komentatorem i konsultantem ORF oraz moderatorem programu telewizyjnego „Europastudio”, do którego często zaprasza uczestników z Europy Środkowej.
Za swą publicystykę był wielokrotnie odznaczany, w 1974 roku – nagrodą im. Karla Rennera, w 1999 roku nagrodą im. Axela Cortiego. Za wkład w dialog między Wschodem a Zachodem został w 1999 roku został odznaczony krzyżem komandorskim Orderu Zasługi RP.
Jest autorem wielu żywo dyskutowanych książek popularno-naukowych na temat Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej, w tym wyróżnionej nagrodą im. Brunona Kreisky’ego analizy rewolucji roku 1989 w Europie Środkowo-Wschodniej “Zwischen Hoffnung und Ernüchterung – Reflexionen zum Wandel in Osteuropa (Między nadzieją a rozczarowaniem – refleksje na temat przemian w Europie Wschodniej).
Jego wspomnienia “Auf schwarzen Listen – Erinnerungen eines Mitteleuropäers” (Na czarnych listach – wspomnienia mieszkańca Europy Środkowej) były tłumaczone na wiele języków. Ostatnio opublikował “Leben eines Grenzgängers”.

Z okazji Roku Kultury Węgierskiej w Polsce MCK przygotowało dwie publikacje: “Budapeszt 1900. Portret miasta i jego kultury” Johna Lukacsa oraz “Węgrzy. Tysiąc lat zwycięstw w klęskach” Paula Lendvaiego, których premiery wpisują się w obchody 60. rocznicy budapeszteńskiego października 1956.

Paul Lendvai
Węgrzy. Tysiąc lat zwycięstw w klęskach
Przekład: Adam Krzemiński, Bartosz Nowacki
Seria: Biblioteka Europy Środka
Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie
Premiera: 3 listopada 2016

Węgrzy. Tysiąc lat zwycięstw w klęskach


Istnienie, a właściwie przetrwanie narodu węgierskiego i jego państwa narodowego w Kotlinie Panońskiej jest cudem europejskiej historii. Nie ma drugiego narodu, którego wizerunek w ciągu stuleci i epok byłby naznaczony tak wieloma i tak dalece sprzecznymi stereotypami, jak Madziarzy. W jaki sposób „pożerający dzieci ludożercy” i „ociekający krwią Hunowie” stali się obrońcami chrześcijańskiego Zachodu i bohaterskimi bojownikami o wolność, walczącymi z Mongołami, Turkami i Rosjanami? Kim byli ci „azjatyccy barbarzyńcy”, którzy swoimi łupieżczymi rajdami od Szwajcarii po Francję, od Niemiec po Włochy budzili powszechne przerażenie, i dlaczego jako ostatnia z wielkich fal ludów przybyłych z Azji nie przepadli bez śladu?

Do dziś toczą się spory o ustalenie praojczyzny Madziarów i korzeni ich języka, o przyczyny wędrówek i osiedlenia się nad Dunajem. W zasadzie jednak niepodobna podawać w wątpliwość, że Madziarowie – pominąwszy Albańczyków – są najbardziej osamotnionym ludem Europy, z jedynym w swoim rodzaju językiem i osobliwą historią. Arthur Koestler, który śnił po węgiersku, jednak swoje książki pisał po niemiecku, a później po angielsku, pewnego razu powiedział: „Być może z tego nadzwyczajnego osamotnienia wynika niezwykła intensywność egzystencji. Bycie Węgrem to zbiorowa neuroza”.

Od zajęcia ojczyzny około roku 896 to osamotnienie, w jego licznych aspektach, pozostało decydującym czynnikiem węgierskiej historii. Strach przed powolnym umieraniem małego narodu, przed zanikiem węgierskości i przed konsekwencjami spowodowanej przez przegrane wojny amputacji całych grup ludności (co trzeci Węgier żyje za granicą) jest tłem dominujących w węgierskiej poezji i prozie obrazów śmierci.

Sagi, legendy i przekazy ludowe przesłoniły lub zniekształciły rzeczywistość. Równocześnie jednak to te mity modelowały historię regionu i kształtowały wyobrażenie narodu. Pod koroną świętego Stefana, jako symbolem tak zwanego narodu politycznego, kształtowały się zmienne, niekiedy pełne wspaniałych sukcesów, a niekiedy naznaczone tragicznymi konfliktami, relacje między rdzennymi mieszkańcami a zdobywcami, przybyszami a wykluczonymi. Wzajemne oddziaływanie otwierania się i zamykania w sobie, kosmopolityzmu i nacjonalizmu, wrażenia osamotnienia i poczucia misji, oscylacja między lękiem przed śmiercią a buntem przeciwko silniejszym, znalazły imponujące odzwierciedlenie w zmiennych fazach kultury i historii Węgier. Długi łańcuch klęsk rozstrzygających o dalszym losie Węgrów wzmocnił ich poczucie pozostawienia na pastwę losu („Ze wszystkich ludów na ziemi jesteśmy tym najbardziej osamotnionym”, twierdził Sándor Petőfi, narodowy poeta), a niemal wszystkie pokolenia Madziarów przepełniał głęboko zakorzeniony egzystencjalny pesymizm. Poczucie osamotnienia podsycały wciąż powtarzające się katastrofy: spustoszenie podczas najazdu Mongołów w 1241 roku kraju pozostawionego przez Zachód na łasce losu, klęska pod Mohaczem w 1526 roku i spowodowana przez nią trwająca półtora wieku okupacja turecka, zdławienie przez zjednoczone siły Habsburgów i rosyjskiego cara walki o niepodległość z lat 1848–1849, zniszczenie historycznych Węgier w 1920 roku traktatem z Trianon, cztery dziesięciolecia komunizmu i podporządkowania Związkowi Radzieckiemu po drugiej wojnie światowej wraz z krwawym stłumieniem powstania w październiku 1956 roku. Czy można zatem zaprzeczyć niewyobrażalnej odporności tego narodu i jego twórczej umiejętności przetrwania?

Pomimo podziału kraju na trzy części i całych stuleci obcych rządów, Węgrzy zdołali zachować swoją tożsamość narodową. To gorąca miłość do ojczyzny dała im, odseparowanym przez „chiński mur” języka i pozbawionym oparcia w krewniakach, siłę przetrwania między Niemcami i Słowianami, pozwoliła przetrzymać katastrofy. Jeden z kluczy do zrozumienia wzlotu i upadku Węgier, od zajęcia ojczyzny aż po koniec pierwszej wojny światowej, ale także w następujących szybko po sobie przełomowych wydarzeniach między rokiem 1920 a 1990, można znaleźć w spisanych około 1030 roku (prawdopodobnie przez niemieckiego duchownego) przestrogach pierwszego chrześcijańskiego króla z dynastii Arpadów, Stefana I Świętego, dla swego syna:

To dlatego Cesarstwo Rzymskie zyskało takie znaczenie, a jego książęta stali się sławni i potężni, że zebrało się tam wielu szlachetnych i mądrych mężów z licznych krajów (…) Jak osadnicy przybywający z różnych krajów i prowincji, tak i oni przynieśli ze sobą najróżniejsze języki i obyczaje, rozmaite pouczające idee i uzbrojenie, które jest chwalebną ozdobą królewskiego dworu, budząc zarazem postrach obcych potęg. Kraj, który ma tylko jeden język i tylko jedne obyczaje, jest słaby i niedołężny. Dlatego, mój synu, nakazuję ci, spotykaj się z nimi i traktuj ich przyzwoicie, aby chętniej zatrzymywali się u ciebie niż gdzie indziej, ponieważ gdybyś chciał zburzyć to, co ja zbudowałem i rozsypać to, co ja zebrałem, to twoje państwo niewątpliwie poniesie znaczące uszczerbki.

I tak już w XI wieku na zaproszenie Arpadów na Górne Węgry i do Siedmiogrodu przybyli Niemcy. Można powiedzieć, że w ciągu stuleci zostały przez żywioł węgierski wręcz wchłonięte, a nie tylko pokonane, koczownicze plemiona, jak choćby Pieczyngów i Kumanów (Połowców), lecz także Niemcy i Słowacy, Rumuni i Chorwaci, Serbowie i Żydzi. Do najbardziej frapujących, a później wypartych z pamięci lub jawnie przemilczanych przez nacjonalistycznych kronikarzy, aspektów węgierskiej historii należy to, że twórcy mitu narodowego, często opiewani bohaterowie wojen przeciwko Turkom, polityczni i wojskowi przywódcy zrywów niepodległościowych przeciwko Habsburgom, wybitni przedstawiciele świata literatury i nauki, byli całkowicie lub po części pochodzenia niemieckiego lub chorwackiego, słowackiego, rumuńskiego lub serbskiego. Zważywszy, że w czasach cesarza Józefa II Madziarowie stanowili niespełna jedną trzecią ówczesnej ludności Węgier, a do 1910 roku ich udział wzrósł do 54,5 procenta, można niewątpliwie mówić o sensacyjnej wręcz dynamice asymilacji językowej i politycznej na terenach dawnych Węgier. Według szacunków liczba nowych Niemców przyznających się do węgierskości przekraczała 600 tysięcy, populacja zasymilowanych Słowaków dochodziła do ponad pół miliona, natomiast liczba Żydów, którzy stali się Madziarami, mogła osiągnąć około 700 tysięcy. W sumie szacowano, że już przed pierwszą wojną światową asymilujący się Niemcy, Słowianie i Żydzi stanowili więcej niż jedną czwartą ustalonej statystycznie populacji madziarskiej.

Węgierska idea państwowa, łącznie z uciskiem innych narodowości pod hasłami całkiem nierealistycznej wizji przyszłej roli wielkiego państwa Korony Świętego Stefana w Kotlinie Panońskiej (zwanej też Kotliną Naddunajską), nie była rasistowska, lecz pojmowana wyłącznie kulturowo. Każdy, kto przyznawał się do węgierskości, miał takie same szanse awansu. To oczywiście dotyczyło tych Żydów, którzy jako żydowscy Węgrzy już w czasach rewolucji z 1848 roku utożsamiali się z węgierskim ruchem narodowym, a w następnych dziesięcioleciach z węgierskim językiem i węgierską kulturą. Ponadto Węgry potrzebowały ludzi lojalnych, którzy zasilaliby węgierski żywioł w krajach Korony Świętego Stefana i zarazem byli gotowi podjąć (wraz z i Grekami), wciąż odrzucaną przez drobną i średnią szlachtę węgierską, działalność zarówno w dziedzinie gospodarki i finansów, jak i w profesjach umysłowych. Jedyne w swoim rodzaju relacje między Żydami i Madziarami odcisnęły wyraźne piętno na gospodarczym i kulturowym przełomie, który przyniosły dekady po ugodzie z Austrią.

Los Żydów pozytywnie nastawionych do asymilacji należy do najwspanialszych, a później – w okresie międzywojennym, a zwłaszcza po wkroczeniu Niemców w 1944 roku – do najbardziej ponurych rozdziałów węgierskiej historii. Jedną z absurdalnych i mimo wszystko logicznych konsekwencji popieranego przez państwo antyżydowskiego prawodawstwa było to, że wielu niezwykle uzdolnionych ludzi, między innymi ośmiu noblistów, swoje przełomowe sukcesy w nauce i sztuce, finansach i przemyśle, odniosło nie w swojej ojczyźnie, lecz przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

Także relacje między Węgrami i Niemcami, od zawartego w 996 roku małżeństwa Stefana I Świętego z bawarską księżniczką Gizelą, siostrą późniejszego cesarza Henryka II, były pod pewnymi względami jedyne w swoim rodzaju. Przybyli w orszaku Gizeli niemieccy kapłani, rycerze i arystokraci odgrywali czołowe role na dworze pierwszego króla Węgrów, dla którego germańskie instytucje były wzorem do naśladowania. Jego następcy z dynastii Arpadów również planowo wspierali tworzenie większych niemieckich kolonii – zgodnie ze słowami węgierskiego dziewiętnastowiecznego historyka: „Węgrzy stworzyli państwo, a Niemcy – miasta”. Nastrój madziarskiej warstwy rządzącej wahał się między bezgranicznym podziwem a głęboko zakorzenioną nieufnością.

Co się tyczy Niemców, to wolne miasta królewskie, zdominowane przez niemieckie mieszczaństwo, bez większych uszczerbków zdołały przetrwać wojny z Turkami. Podczas gdy pierwsze duże grupy zostały osiedlone przez węgierskich królów w północnych rejonach kraju, a Sasi w Siedmiogrodzie, to w XVIII wieku Habsburgowie zasiedlali przede wszystkim regiony Baczka i Banat w południowej części Węgier. Przysługujące niemieckim mieszczanom przywileje budziły częściowo niechęć poszkodowanych Węgrów. Politycznie jednak większe znaczenie miał na początku XIX wieku ruch na rzecz zachowania i odnowy zagrożonego przez germanizację języka węgierskiego, któremu przewodzili narodowo usposobieni literaci i arystokracja. Ponieważ w wielu węgierskich rodzinach uważano już, że rozmawianie w języku ojczystym lub wspominanie o węgierskiej twórczości nie należy do dobrego tonu, poeta Károly Kisfaludy, który początkowo nawet z bratem korespondował po niemiecku i który poniekąd swego języka ojczystego musiał się uczyć od nowa, przestrzegał: „Naród, który nie ma języka ojczystego, nie ma też ojczy‑ zny”. W przededniu rewolucji 1848 roku pisarz József Bajza wygłosił płomienną mowę w budapeszteńskiej Akademii Nauk:

Niemiecki język i kultura są zagrożeniem dla naszego narodu. Powinni‑ śmy w końcu otrzeźwieć i dostrzec, że ta moda prowadzi nas do zguby i że zwłaszcza wdzierająca się niemczyzna oznacza dla nas koniec (…) Nie powinniśmy języka niemieckiego nienawidzić, ale musimy się przed nim chronić (…) Nie jestem barbarzyńcą i nie potępiam wykształcenia (…) Uważam jednak mimo wszystko za grzech, gdy naród płaci za wykształcenie swoim własnym istnieniem.

Gdy po ugodzie z Austrią (1867) powstała monarchia austro‑węgierska i Węgry w ramach tego, co było wówczas możliwe, osiągnęły daleko idącą samodzielność, pośpiesznie i z zaślepieniem podążono drogą coraz bardziej niepohamowanej madziaryzacji. Franz von Löher, w niezwykle agresywnym pamflecie, zarzucił Węgrom, że są „narodem pozbawionym kultury”, ponieważ „jałowa pustka pokrywa całą tysiącletnią historię Madziarów. Pomocny na Węgrzech może być tylko niemiecki duch z jego pracowitością i jego kulturą”.

Odtąd wzajemne stosunki znaczyło rozdarcie między współpracą a konfliktem, przymierzem a rozłamem, między wspólnotą interesów a szukaniem własnej drogi. Licząca pół miliona ludzi mniejszość niemiecka na okrojonych w 1920 roku Węgrzech w czasach Trzeciej Rzeszy stała się najpierw pozornie uprzywilejowanym narzędziem reżimu nazistowskiego, a następnie – w czasie zmierzania macierzystego narodu państwowego i całej ludności Węgier ku katastrofie – ofiarą, ponieważ połowę węgierskich Niemców po roku 1945 wypędzono, a tych, którzy pozostali na Węgrzech poddano trwającej całe dziesięciolecia dyskryminacji.

Nic dziwnego więc, że w tysiącletniej historii Madziarów nieustannie pojawiają się pytania „Kim jest Węgier?” albo „Czym jest Węgier?”. Odpowiedzi nigdy nie były jednoznaczne. Zdarzało się także, zwłaszcza w niemieckim obszarze językowym, że ten sam często cytowany historyk literatury, zależnie od ogólnej sytuacji politycznej, wyrażał się niezwykle pochlebnie o wielkich węgierskich pisarzach i naukowcach, by kilka lat później wykluczać ich z węgierskości ze względu na ich „rasową obcość” i „szkodliwy wpływ” na naród. To, że wykluczeni lub potępieni jako „antywęgierscy” literaci często posługiwali się w piśmie znacznie lepszym węgierskim niż ich tendencyjni krytycy, należy tak samo do cech charakterystycznych węgierskiej historii, jak i fakt, że na Węgrzech rasizm w literaturze i w polityce przejawiały niemal wyłącznie osoby całkowicie lub częściowo „rasowo obce”.

Wskazywał na to już Antal Szerb, autor do dziś niezrównanej książki Magyar irodalomtörténet (Historia literatury węgierskiej). Posłużył się przykładem hrabiego Nikoli Zrinskiego), poeta i polityk” (węg. Miklós Zrínyi) – słynnego generała i poety. Zrinski z urodzenia był Chorwatem, ale deklarował, że jest Węgrem (w przeciwieństwie do młodszego brata, Pétera, który jego wspaniałe wiersze tłumaczył na chorwacki). W ten sposób jeden z największych bohaterów węgierskiej historii dowiódł, że narodowość to postawa, kwestia woli – podkreślał Szerb. On sam padł ofiarą Holokaustu…

Któż zdaje sobie dziś sprawę z faktu, że bez węgierskich pionie‑ rów okresu modernizmu przypuszczalnie nie byłoby ani bomby atomowej, ani komputerów, ani Hollywoodu, że węgierski geniusz, niezależnie od pochodzenia etnicznego czy religijnego, wywarł wielki, często decydujący wpływ na światową naukę i sztukę, ekonomię i przemysł? Sprzeczność między genialnymi indywidualnymi osiągnięciami i powtarzającymi się zbiorowymi klęskami narodu to jeden z najbardziej fascynujących aspektów burzliwej historii niegdysiejszych koczowników. Czy zatem Węgrzy jako wieczni przegrani są dziś pozbawieni nadziei na pokojowe zjednoczenie macierzystego narodu z diasporą jednej trzeciej rodaków pod obcymi rządami? Czy też może objawią się jednak ponownie jako zwycięzcy w klęsce, jako ofiary i zarazem artyści życia, romantycy i realiści? Pisarz Tibor Déry powiedział po stłumieniu rewolucji 1956 roku: „Czym jest węgierskość? Żartem tańca nad katastrofami”.

W kolażu historycznego eseju, szkiców biograficznych i opowieści środowiskowych staram się przybliżyć Węgry i ich zmienne losy zagranicznym czytelnikom, którzy nie znają języka węgierskiego. Jako urodzony Węgier żydowskiego pochodzenia, który po czterdziestu latach życia w Wiedniu stał się Austriakiem, mam nadzieję, że nie muszę zwracać uwagi na żadne tabu i mogę opisać Madziarów z życzliwym, ale również krytycznym dystansem.

 
Wesprzyj nas