Film „Królowa pustyni” Wernera Herzoga powstał na podstawie książki „Córka pustyni” napisanej przez Georginę Howell. Oba te dzieła pozwoliły na nowo odkryć inspirującą postać brytyjskiej podróżniczki, która w XIX wieku przemierzała tereny Bliskiego Wschodu.


Córka pustyni Królowa pustyniŻyciorys Gertrude Bell, nawet jak na dzisiejsze czasy – gdy podróżowanie jest łatwe, a wszechobecne technologie dodatkowo upraszczają każde wyzwanie, wydaje się oszałamiający. W XIX wieku musiał sprawiać wrażenie wprost baśniowego, a może nawet nie do uwierzenia. Europejka ingerująca w sposób istotny w politykę na Bliskim Wschodzie, wątłej postury kobieta przemierzająca pustynie i inne bezdroża z potrzeby poznawania świata, dama dyskutująca z mężczyznami jak równy z równym – przez wielu znienawidzona z zazdrości o niesłychaną odwagę i rozległą wiedzę. Tak, to musiało robić wrażenie. I robi do dziś, bo postaci tego formatu zdarzają się w historii świata rzadko.

Nieustraszona podróżniczka zafascynowała między innymi Wernera Herzoga, który nakręcił o niej film biograficzny, powierzając główną rolę Nicole Kidman. Dzięki filmowi „Królowa pustyni” postać tej znawczyni Bliskiego Wschodu, założycielki Muzeum Irackiego w Bagdadzie, na nowo zaistniała w zbiorowej wyobraźni, trzeba jednak mieć świadomość, że bogate życie Gertrude Bell na potrzeby filmowej fabuły zostało znacznie uproszczone i przy okazji nieco udramatyzowane. Postać stworzona przez reżysera zdaje się czerpać motywację do działania i postępowania na granicy brawury wyłącznie z zawodów miłosnych. Być może zabieg ten miał na celu przyciągnięcie do kin szerokiej publiczności gustującej w melodramatycznych atrakcjach, jednak sprawił zarazem, że filmowa Gertrude pod względem psychologicznym dość dalece odbiega od rzeczywistej. Tę rzeczywistą opisała drobiazgowo Georgina Howell w biografii „Córka pustyni”.

„Znała sześć języków, w których potrafiła napisać porządny list lub odbyć dyskusję. Jej zdolności obejmowały całe spektrum: od wierszopisania po administrację, od przecierania szlaków nowych przygód i uprawiania sportu po archeologię. Znała dzieje powszechne i współczesne kontrowersje polityczne jak mało kto, łącząc to z upodobaniem do ładnych ubrań” – pisze Howell w tylko jednej z wielu charakterystyk zawartych w „Córce pustyni”. Polowała, tańczyła, jeździła na rowerze, strzelała, łowiła ryby, uprawiała ogród i jeździła na łyżwach – to również tylko niektóre z umiejętności Gertrude. Nieustannie poszerzała swoją wiedzę, prowadziła badania archeologiczne, zajmowała się doradztwem politycznym, w tym wywarła istotny wpływ w kwestii utworzenia niepodległego Iraku. To znów tylko wybrane jej dokonania. Czytając „Córkę pustyni”, solidnie i drobiazgowo opracowaną biografię czytelnik co chwilę jest zaskakiwany kolejnymi odsłonami wielowymiarowej osoby jaką była Bell.

filmowa Gertrude pod względem psychologicznym dość dalece odbiega od rzeczywistej

Tło dla jej poczynań stanowi panorama XIX wiecznego świata wraz ze wszystkimi jego konwenansami i ograniczeniami, jakie musiała pokonań by móc oddawać się licznym pasjom. Czasy wiktoriańskie, gdy dla kobiety, bez względu na warstwę społeczną z jakiej się wywodziła, przewidywano wyłącznie rolę „anioła domowego ogniska”, nie sprzyjały podobnym zamierzeniom. Jednak Gertrude była przede wszystkim silna i tak zdeterminowana, że społeczne zakazy i nakazy nie zdołały jej powstrzymać. Niezłomna wola i konsekwencja w postępowaniu zapewniły jej trwałe miejsce w historii. Robert Wiśniewski

Georgina Howell, Córka pustyni. Niezwykłe życie Gertrude Bell, Przekład: Jacek Spólny, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Premiera: 29 marca 2016

Córka pustyni Królowa pustyni

Georgina Howell
Córka pustyni. Niezwykłe życie Gertrude Bell
Przekład: Jacek Spólny
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Premiera: 29 marca 2016

1
GERTRUDE I FLORENCE

Jest 22 marca 1921 roku, ostatni dzień Konferencji w Kairze i ostatnia szansa Brytyjczyków na ustalenie powojennych losów Bliskiego Wschodu. Jak wszyscy turyści, delegacja ogląda piramidy i robi sobie przed Sfinksem zdjęcia na wielbłądach. Pod głową z zatartym na poły obliczem stoi niedbale dwóch spośród najsławniejszych Anglików dwudziestego wieku: sekretarz kolonii Winston Churchill, który właśnie, ku rozbawieniu wszystkich obecnych, spadł z wielbłąda, i T.E. Lawrence w ciasnym gorsecie prążkowanego garnituru i kapeluszu trilby wyższego rangą urzędnika.
Pomiędzy nimi swobodnie na grzbiecie wielbłąda siedzi Gertrude Bell, jedyna delegatka posiadająca wiedzę niezbędną dla zrealizowania celów Konferencji. Twarz, o ile można dostrzec pod rondem przybranego różami słomkowego kapelusza, promienieje radością. Jej marzenie o niepodległym narodzie arabskim ma się spełnić, zaakceptowano wybranego przez nią króla: jej Irak ma stać się krajem. Rano tuż przed wyjazdem z hotelu Semiramis Churchill nadał do Londynu ten najważniejszy z telegramów: „Syn szarifa, Fajsal, daje nadzieję na najlepsze i najtańsze rozwiązanie”.
W wyniku jakiej ewolucji potomkini hodowców owiec z Kumbrii stała się w swoim czasie najbardziej wpływową postacią na Bliskim Wschodzie? Była Angielką z krwi i kości, wychowaną na wichrowych wzgórzach Yorkshire. Rolnicy z północy stali się rasą bardzo szczególną od jedenastego stulecia, kiedy jako jedyni wśród Anglików nie poddali się władzy Wilhelma Zdobywcy. Twardzi fizycznie i psychicznie, małomówni, wypowiadają się prosto z mostu i bez upiększeń. Prapradziadek Gertrude Bell był kowalem z Carlisle, dziadek założył pierwszą wytwórnię alkaliów i odlewnię w Jarrow. Jej sławny i potężny dziadek, sir Isaac Lowthian Bell, urodzony w 1816 roku, był chemikiem i metalurgiem, jednym z najwybitniejszych przemysłowców w kraju. Produkował jedną trzecią stali używanej w Anglii i znaczną część metalu, który służył do budowy kolei i mostów w szybko rozrastającym się Imperium. Został członkiem Towarzystwa Królewskiego, najbardziej szacownej instytucji naukowej w kraju. Zdobył najpierw wykształcenie techniczne, potem studiował na uniwersytecie w Edynburgu i na Sorbonie, następnie w Danii i na południu Francji. Był autorem The Chemical Phenomena of Iron Smelting. Uważany za „pioniera brytyjskiej metalurgii”, jako pierwszy dostrzegł wartość fosforu, ubocznego produktu wyrobu stali, jako nawozu. Ludzie zwracali się do niego per „sir Isaac”, bliżsi znajomi nazywali „Lowthianem”. W 1854 został wybrany na burmistrza Newcastle upon Tyne, później posła Partii Liberalnej z okręgu Hartlepool i sędziego pokoju Durham. Znał Karola Darwina, Thomasa Huxleya, Williama Morrisa i Johna Ruskina, ludzi, którzy doprowadzili do przełomów w dziedzinie ewolucji, nauk ścisłych, sztuki, architektury i reform społecznych. Lowthian pełnił funkcję prezesa i wiceprezesa ośmiu krajowych instytucji technicznych i chemicznych, z których kilka sam założył. Był również dyrektorem North Eastern Railway. Razem z dwoma braćmi, Johnem i Tomem, prowadził Bell Brothers, spółkę będącą właścicielem kopalń węgla i żelaza, kamieniołomów, fabryk i hut, w których piece płonęły dwadzieścia cztery godziny na dobę, malując nocne niebo na czerwono. Spółka i firmy z nią związane zatrudniały czterdzieści siedem tysięcy osób, a rodzina chwaliła się, że mogą zrobić wszystko „od igły do okrętu”. Oprócz jednej huty żelaza i stali w Newcastle i drugiej w Port Clarence w Middlesbrough założył pierwszą w kraju przetwórnię chemiczną produkującą aluminium — wówczas tak samo cenne jak złoto. W dniu uruchomienia zakładu przejechał powozem przez miasto w aluminiowym kasku, który zdjął na powitanie tłumu. Zainstalował pierwszą w Anglii maszynę do wyrobu lin stalowych.
Lowthian był autorem kilku książek naukowych, jednak najbardziej znaczące z jego osiągnięć polegało na całościowej i logicznej ocenie szans Anglii na konkurowanie ze światem w produkcji stali. Dużo inwestował w badania nad procesem jej wytopu, zależało mu na tym, by w Anglii rozwijały się nowe branże przemysłowe. W nadziei, że cały kraj pójdzie za jego przykładem, opowiadał się za rządowym wsparciem dla badań naukowych i rozwoju technicznego. Tu jednak, mimo wieloletnich starań, nie dopiął swego.
Zgodnie z jego przewidywaniami inne kraje — szczególnie Niemcy z fabrykami zbrojeniowymi Kruppa i hutami Thyssena — poprawiały swoją biegłość techniczną i wydajność, prześcigając Anglię oraz budując siłę i bogactwo, które miały szansę zaprezentować w czasie I wojny światowej.
Zwalisty pater familias, który miał się doczekać około sześćdziesięciu wnuków — dokładna liczba jest przedmiotem sporów — wraz z żoną, Margaret Pattinson, dał rodowi Bellów wzór życia wygodnego, ale nie rozrzutnego. Biorąc pod uwagę ogromną skalę jego przedsięwzięć i pozycję Billa Gatesa swych czasów, Lowthian nie pozwalał sobie na ekstrawagancje. Mogło to wynikać z wpływu Margaret, pochodzącej z rodziny sklepikarzy i naukowców. Jego pierwszy dom, Washington New Hall — cztery kilometry na południe od Newcastle upon Tyne, rzut kamieniem od domu przodków Jerzego Waszyngtona — był nie do końca dworem, dom zaś wzniesiony u szczytu potęgi, Rounton Grange, nie do końca willą. Myślał o gotyku, lecz w końcu wybrał skromniejszy styl Arts and Crafts Williama Morrisa, podkreślający rolę tradycyjnego rzemiosła jako panaceum na spustoszenie siane przez rewolucję przemysłową.
Taki też będzie charakterystyczny styl prywatnych domów i gmachów użyteczności publicznej Bellów. W odróżnieniu od licznych dziedziców wielkich fortun, starszy syn Lowthiana, Hugh, ojciec Gertrude, także żył skromnie jak na przemysłowca. Widać to w jego pierwszym domu, Red Barns, w wiosce rybackiej Redcar na wybrzeżu Yorkshire, niedaleko Clarence. Po śmierci Lowthiana jego londyński dom sprzedano, przypuszczalnie dzieląc pieniądze pomiędzy Hugh i jego rodzeństwo — Charlesa, Adę, Maisie oraz Florence.
Lowthiana darzono raczej podziwem niż miłością. Wygląda na to, że w stosunku do rodziny był oschłym dyktatorem. Gertrude i jej rodzeństwo zwracali się do niego „Pater”. W ilustrowanym rodzinnym alfabecie, który przygotowały na święta 1877 roku w Rounton, kiedy Gertrude miała dziewięć lat, można odnaleźć uczucia dzieci wobec opryskliwego dziadka.

A Aby wszyscy zjechali w święta,
Bo to jest Buzia bólem ściągnięta,
C Coraz gniewniej zmarszczony Pater…

Elsa, młodsza siostra przyrodnia Gertrude, dopisała ołówkiem „Sir Isaac Lowthian Bell”, żeby nie było wątpliwości, iż opis nie odnosi się do milszego i łagodniejszego Hugh.
Pewna rodzinna anegdota wskazuje na trwogę, z jaką Bellowie patrzyli na Patera. Lowthian bezwzględnie zakazywał korzystania ze swoich koni. Gdy jedna z wnuczek zasłabła pewnego razu przy kolacji wskutek kontuzji odniesionej w czasie jazdy konnej (złamany obojczyk), wszyscy skrzętnie ukrywali prawdę: pożyczyła jego wierzchowca i pojechała z miejscową szlachtą na polowanie. Babka, Margaret, miała podobno cięty język. Pewien gość na herbatce zauważył raz wobec gospodyni: „Pani babeczki są cudowne”.
„Właśnie widzę — zareplikowała stara dama. — Od przyjazdu nie wyjmuje pani ręki z miski”.
Niedawno dowiedzieliśmy się nieco nowych rzeczy o Lowthianie z dokumentów znalezionych w jednej z siedzib Bellów, Mount Grace Priory, ruinach średniowiecznego opactwa, gdzie ojciec i macocha Gertrude dożyli końca swoich dni. English Heritage odnawiało domostwo, które miało zostać udostępnione publiczności, i pod deskami podłogi natrafiono na dokumenty. Znaleziono w nich wzmiankę o pewnym tragicznym wydarzeniu w Washington New Hall, gdzie „w 1872 roku w przewodzie kominowym udusił się siedmioletni kominiarczyk”. Jeżeli chłopczyk zginął w kominie Lowthiana w 1872, hutnik dopuścił się naruszenia prawa. Parlament bite dwadzieścia sześć lat wcześniej zakazał wykorzystywania dzieci do czyszczenia kominów. Możliwe, iż sir Isaac dowiedział się o obecności kominiarza, gdy było już za późno. Niemniej jednak — być może z powodu głębokiego wzburzenia albo z chęci ucieczki przed kompromitującymi dowodami — pospiesznie przeniósł się do nowo zbudowanego Rounton Grange, nawet nie sprzedając pustego Washington New Hall. Dziewiętnaście lat później oddał go na dom dla sierot i opuszczonych, pod warunkiem zmiany nazwy na „Dame Margaret’s Hall”; dziś mieszczą się tu sympatyczne mieszkania. Być może jakiś związek z tą historią ma udany lobbing Hugh Bella, który wiele lat później doprowadził do uchwalenia ustawy o ochronie dzieci przed niebezpieczną pracą. (W latach 60. XIX wieku Earl of Shaftesbury donosił, że cztero- i pięcioletnie dzieci nadal pracują w niektórych fabrykach od szóstej rano do dziesiątej w nocy).
W materiałach odkrytych pod podłogą widnieje również takie zdanie: „Pewnej zimowej nocy [sir Isaac] wszedł przed Hall i zastał stangreta zamarzniętego na koźle powozu”. Okoliczności okryte są tajemnicą. Możliwe, że nieszczęsny stangret dostał ataku serca, a nie po prostu zamarzł, mimo to widać wyraźnie, że troska o bliźniego nie była raczej dominującą cechą charakteru Lowthiana.
Dokumenty, zawierające wiele dających się potwierdzić faktów z życia i działalności Lowthiana, mogą być autorstwa panny K.E.M. Cooper Abbs, krewnej Bellów i ostatniej lokatorki Mount Grace. Być może chciała zachować pamięć o życiu Lowthiana powodowana oburzeniem, że członkowie rodziny celowo lub przypadkiem spalili po jego śmierci tak wiele papierów. Do dziś nie powstała biografia człowieka swego czasu równie sławnego, co Isambard Kingdom Brunel.
Ojciec Gertrude, sir Hugh, człowiek bardziej sympatyczny, kierował firmami Bellów i odziedziczył ogromną fortunę. Podobnie jak ojciec, kształcił się w Edynburgu, na Sorbonie i w Niemczech, gdzie studiował matematykę i chemię organiczną. W wieku lat osiemnastu zaczynał pracę w hucie Bell Brothers w Newcastle, został dyrektorem rozwijającej się huty w Port Clarence, wyrastającej ponad brudne dachy Middlesbrough, by w końcu przejąć stery całego interesu. Wydobywał syderyt z wzgórz Cleveland, węgiel z Durham, sprowadzał wapień z serca Anglii, mieszkał nad Tees i zasiadał w zarządzie kolei North Eastern Railway, przywożącej surowiec dla huty. W działaniach społecznych nie miał sobie równych, zwłaszcza po ślubie z Florence Olliffe. Budował szkoły i zakładał biblioteki, wznosił świetlice i szeregowce dla robotników, utworzył dom kultury dla pracowników i parobków w Rounton i utrzymywał dom wczasowy dla zasłużonych rodzin, potrzebujących odpoczynku na wsi po życiu spędzanym w fabrykach. Zbudował także sławny most napowietrzny, do dziś służący do szybkiego i taniego przewozu pracowników i turystów przez rzekę Tees. W 1906 został Lordem Korony na North Riding, przyjmując członków rodziny królewskiej i inne ważne osobistości, które zapuściły się do wietrznego Yorkshire. Trzykrotnie obierano go burmistrzem Middlesbrough.
Jako dostawcy Imperium, Bellowie patrzyli na brytyjski przemysł z globalnej perspektywy. Sir Hugh był wytrawnym mówcą, potrafił wygłaszać przekonujące mowy na takie tematy, jak wolność handlu, za którą gorąco się opowiadał, i samorządność Irlandii, której żarliwie się sprzeciwiał. Z publikowanych wystąpień przebijają werwa i poczucie humoru, dzięki którym oddziaływał na słuchaczy. Wedle jego własnych słów:
Wolność handlu podobna jest do miłosierdzia: przynosi podwójne błogosławieństwo — temu, kto daje, i temu, kto bierze — i ja ze swej strony nie zamierzam nakładać na nią żadnych ograniczeń. Wolny rynek to najlepsza ochrona przed tyranią bogactwa, jaką mamy. Z trwogą spoglądam na wielkie fortuny gromadzone w rękach poszczególnych ludzi. […] W naszym kraju są miliony żyjące z tygodniówek, z pracy, której za tydzień może zabraknąć. To o nich się troszczę, o nich się niepokoję, nie o klasę, do której należę.
Popierał rozwój nowych związków zawodowych, przestrzegając przy tym, iż pisma Karola Marksa mogą przyciągnąć socjalistów do ruchów rewolucyjnych, które zniszczą brytyjski przemysł i miejsca pracy w bliskim mu świecie wolnej konkurencji.
W chwili narodzin Gertrude królowa Wiktoria od trzydziestu już lat zasiadała na tronie. Przyświecała jej nieustępliwa determinacja księcia Alberta, by miejsce dwuznacznego rozpasania Anglii czasów hanowerskich Jerzych zajęły wiktoriańska pracowitość i przyzwoitość. Wielka Brytania, a zwłaszcza Anglia, przewyższała resztę świata osiągnięciami technicznymi — co zademonstrowała peanem na cześć Imperium, jakim stała się Wielka Wystawa w Crystal Palace w 1851 roku. Armia brytyjska, dysponująca oddziałami na całym świecie, stanowiła prawdopodobnie największą potęgę militarną wszech czasów. Brytyjska marynarka wojenna kontrolowała oceany i handel zamorski, strzegąc pokoju na morzach. Podczas gdy inne cesarstwa, rosyjskie i osmańskie, tkwiły w stanie feudalnego poddaństwa i korupcji na wszystkich szczeblach instytucjonalnych, model brytyjski, inspirowany przykładem Wiktorii i Alberta, przynajmniej niósł ze sobą umiar, troskę o filantropię i uczciwość. W trakcie dziewiętnastego stulecia koncepcja Imperium ewoluowała od tworu opartego na wyzysku ekonomicznym ku organizmowi zdolnemu do dumy ze sprawowania uczciwych i dobroczynnych rządów. Agresywni w swej działalności handlowej, lecz społecznie odpowiedzialni Bellowie byli wcieleniem nowego nastawienia i emanowali pewnością siebie właściwych ludzi we właściwym miejscu i czasie.

Hugh w wieku dwudziestu trzech lat ożenił się z Mary Shield, dziewczyną z okolicy, córką znacznego kupca z Newcastle upon Tyne. Ślub odbył się na szkockiej wyspie Bute w zatoce Clyde, gdzie Shieldowie posiadali letni dom. Pierwsze dziecko, Gertrude, urodziło się w 1868 roku w Washington New Hall, domu ojca Hugh. Życie rodzinne kręciło się wokół tego pełnokrwistego przemysłowca, dzięki któremu Bellowie stali się szóstą najbogatszą rodziną w Anglii. Życie z nim musiało być niełatwe, a w domu nie panowała raczej spokojna atmosfera. Mamy wiele przykładów jego żywiołowego temperamentu i jadowitego dowcipu. Mimo że Hugh, starszy syn, miał skłonności do polityki, wbito mu do głowy, że ma wiązać swą przyszłość z Middlesbrough, najszybciej rozwijającą się częścią interesu hutniczego. Lowthian, urzędujący w najstarszych zakładach w Newcastle, od czasu do czasu wizytował nową hutę w Port Clarence i niewątpliwie na każdym kroku krytykował pracę Hugh.
Hugh i Mary razem z dwuletnią córką na pewno z wielką ulgą wyprowadzali się z Washington New Hall i zaczynali spokojniejsze życie we własnym domu. Nie dane im było cieszyć się nim zbyt długo. Piękna, acz delikatna Mary przeżyła zaledwie trzy tygodnie po urodzeniu drugiego dziecka, Maurice’a, w 1871 roku.
Życie Hugh przez pewien czas zdominował smutek. Budował Red Barns w Redcar z myślą o zdrowym, szczęśliwym życiu rodziny nad morzem. Teraz wprowadziła się tam jego siostra, Ada, która zajęła się domem i opieką nad dziećmi. Hugh pracował sześć dni w tygodniu w Clarence, niedziele zaś musiał teraz spędzać z siostrą, mamką i kilkorgiem służących. Wolności zażywał na spacerach nad morzem czy wśród pól, za rękę z pełną wigoru córeczką — Maurice był jeszcze za młody na przechadzki — w rozmowach z nią i poszukiwaniu w jej szczerej twarzy śladów podobieństwa do matki. Od tych wczesnych lat dzieciństwa datuje się zażyły stosunek ojca i córki, który nie ulegnie zmianie do końca jej życia.
Hugh stał się atrakcyjną partią: uroczym, młodym wdowcem z dwójką osieroconych przez matkę dzieci. Do znalezienia kandydatek na żonę nie potrzeba było nawet znacznego majątku. Szczególnie pociągały jego ciepłe poczucie humoru i figlarny, lecz serdeczny uśmiech. Niemniej jednak córki arystokracji uważałyby małżeństwo z jakimś Bellem za mezalians, z kolei Hugh nie był bynajmniej snobem. Maisie zwalczyła opór lady Stanley of Alderley i wyszła za jej dowcipnego syna Lyulpha, późniejszego lorda Sheffield. Ta imponująca kobieta znana była ze zwyczaju odwracania się od prowadzonej z jednej strony rozmowy, by głośno oznajmić towarzyszowi znajdującemu się po jej drugiej stronie: „Głupcy są tacy nużący”. Była babką Bertranda Russella i jedną z założycielek Girton College w Cambridge.
Zgodę na małżeństwo syna z Maisie lady Stanley uważała za dowód swego wielkiego liberalizmu: Bellowie byli wszak „handlarzami”. „Sir Hugh był multimilionerem, przez co nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia” — jak stwierdził później Bertrand Russell.
Ada, ładna i towarzyska młoda kobieta, tęskniła za Londynem i nie uśmiechała jej się nieciekawa rola żyjącej w staropanieństwie ciotki, tak dobrze znana niezamężnym kobietom czasów wiktoriańskich. Niebawem razem z siostrą, Maisie, upatrzyły kogoś dla brata i uknuły spisek mający na celu zetknięcie tych dwojga.

 
Wesprzyj nas