We wrocławskiej Mediatece przez cały miesiąc odbywały się wieczory autorskie. Polscy i zagraniczni pisarze czytali fragmenty swoich książek i odpowiadali na pytania publiczności.


Tegoroczny Miesiąc Spotkań Autorskich już za nami. Przez trzydzieści jeden dni we Wrocławiu odbywały się spotkania z pisarzami i inne wydarzenia promujące literaturę. Pomysł na zorganizowanie tego festiwalu, święta literatury i książki, zrodził się w głowach naszych czeskich sąsiadów. Pierwsza edycja odbyła się w 2000 roku, w Brnie. Początkowo kameralna impreza spotkała się z ogromnym zainteresowaniem ze strony publiczności. Piąta z kolei polska edycja festiwalu przyciągnęła na spotkania autorskie wielu miłośników literatury i sztuki, bowiem gośćmi wrocławskiej Mediateki byli nie tylko pisarze, poeci, ale również dziennikarze, reporterzy, slamerzy, ludzie związani z kulturą słowa.

-Tegoroczna edycja była wyjątkowa pod wieloma względami: do miast, w których tradycyjnie odbywały się spotkania autorskie – to Brno, Ostrawa, Koszyce i Wrocław – dołączył Lwów. Oznaczało to, dla kilkudziesięciu autorów, pokonanie w ciągu pięciu dni 1500 kilometrów, aby uczestniczyć w pięciu spotkaniach, dzień po dniu, łącznie w czterech krajach – mówi Jolanta Grzelczyk, koordynatorka polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich. -Festiwal był wyjątkowy również pod względem frekwencji: tradycyjnie pisarze polscy gromadzili tłumy, ale tłumy przychodziły również na spotkania z pisarzami z Ukrainy: Mediateka z trudem mieściła słuchaczy podczas spotkań z Serhijem Żadanem, Jurijem Andruchowyczem, czy Oksaną Zabużko – dodaje.

Festiwal był wyjątkowy również pod względem frekwencji

Dla samej Małgorzaty Szejnert, reporterki i nauczycielki w szkole polskiego reportażu, w bibliotece pojawiła się niemal setka osób, a nie był to szczyt frekwencji, gdyż z Olgą Tokarczuk przyszło zobaczyć się przeszło 120 osób. Spośród zagranicznych gości najliczniejszą publiczność zgromadzili: Serhij Żadan, poeta i prozaik, którego powieści „Depeche Mode” i „Woroszyłowgrad” można przeczytać w języku polskim, Oksana Zabużko, literaturoznawca, poetka i autorka powieści tłumaczonych na wiele języków, oraz Jurij Andruchowycz, jeden z najbardziej znanych na świecie ukraińskich pisarzy.

Rozmowy z zaproszonymi gośćmi często odbiegały od tematów książkowych. Ukraińska część festiwalu od literatury oddaliła się nawet bardzo. Niemal każdego wieczoru dominowały pytania o politykę i najnowszą, tragiczną historię tego kraju. Zaproszeni literaci chętnie na nie odpowiadali i sami też poruszali te ważne dla nich problemy. Jeden z bardziej znanych ukraińskich felietonistów, Ołeksandr Bojczenko, zapytany o to co literatura ukraińska może zrobić dla świata, by uchronić go przed kolejnym globalnym konfliktem, odparł: „Nic nie może zrobić, bo nawet tak wielkie literatury jak niemiecka i rosyjska nie były w stanie powstrzymać dwóch wojen”.

Równolegle do Miesiąca Spotkań Autorskich miała miejsce kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty. Jego uczestnicy pomiędzy seansami odwiedzali również Mediatekę, siłą rzeczy więc część pytań ze strony publiczności dotyczyła kina. Olga Tokarczuk i Joanna Bator opowiadały o ekranizacjach ich powieści, „Prowadź swój pług przez kości umarłych” oraz „Ciemno, prawie noc”, a także o tym że film może być inspiracją dla literatury.

Joanna Bator zdradziła także kilka szczegółów na temat nowej książki, w której autorka tym razem zabierze ze sobą czytelników do Ząbkowic Śląskich, zamiast do rodzinnego Wałbrzycha. Natomiast Jacek Dehnel przeczytał fragment swojej powieści, której premiera ma nastąpić jesienią tego roku.
Miesiąc Spotkań Autorskich był też świetną okazją do powiększenia swojej kolekcji autografów, i to nie tylko o dedykacje pisarzy, ale też znanych prezenterów radiowych i publicystów, jak Szymon Kloska z Instytutu Książki i Michał Nogaś z radiowej Trójki, którzy prowadzili spotkanie z Małgorzatą Szejnert.

Tak ogromne przedsięwzięcie, rozciągnięte w czasie i przestrzeni, niestety nie mogło odbyć się bez drobnych potknięć. Dla wszystkich autorów ogromną przeszkodą były spore odległości, jakie musieli pokonywać w przeciągu zaledwie kilku dni, podróżując między pięcioma miastami w trzech krajach. W efekcie niektórzy zaproszeni goście, tak jak Krzysztof Varga, nie dotarli na czas. Mimo to „spotkania autorskie bez autora”, jak to określiła Magdalena Piekarska, jedna z moderatorek, odbywały się i wcale nie traciły na atrakcyjności.

W organizację wydarzenia włączeni byli także wolontariusze. -Przede wszystkim pomagają nam osoby, które władają językiem Gościa Honorowego, gdyż ich praca polega często na wspieraniu autorów zagranicznych – mówi Jolanta Grzelczyk. -W tym roku taką pomocą służyły studentki ukrainistyki. Nie należy zapominać, że Festiwal odbywa się podczas wakacji, kiedy studenci rozjeżdżają się do domów i trudno jest skompletować większą grupę wolontariuszy. Radzimy sobie jednak dobrze: gośćmi zagranicznymi zajmują się również tłumacze – moderatorzy spotkań autorskich. A pisarze polscy doskonale wiedzą, gdzie jest Mediateka i pokonanie drogi z hotelu nie sprawia im żadnej trudności. Tym bardziej, że mają przygotowane specjalnie przez nas mapki – dodaje.

Miesiąc Spotkań Autorskich zyskał spore grono wiernych fanów

Miesiąc Spotkań Autorskich na przestrzeni kilku lat zyskał też spore grono wiernych fanów, którzy bez względu na to czy z nieba lał się zabójczy żar, czy siąpił deszcz, przychodzili codziennie i zajadając kultowe już festiwalowe krówki przysłuchiwali się dyskusjom na temat kultury, literatury i sztuki.
-Tegoroczną edycję Miesiąca Spotkań Autorskich na pewno należy uznać za udaną – mówi Jolanta Grzelczyk. -Jednak nie spoczniemy na laurach: dołożymy wszelkich starań, aby przyszłoroczny Festiwal zgromadził w Mediatece jeszcze więcej fanów literatury. Już dziś zapraszamy – dodaje. Jakub Sobieralski

zdjęcia: Rafał Komorowski/Mediateka

 
Wesprzyj nas