Powieść „Szczygieł” Donny Tartt to wiele wątków złączonych w jedną opowieść, liczne odwołania do innych dzieł literackich, malarskich i muzycznych, a do tego bogate i wyszukane słownictwo. Obok licznych zalet ma jednak także kilka wad.

Długa droga, jaką przebywa Theodore Decker, główny bohater i narrator najnowszej powieści Donny Tartt, rozpoczyna się jak to zwykle bywa od nic nie znaczącego wydarzenia. Theo narozrabiał w szkole i został zawieszony w prawach ucznia. W związku z tym do szkoły zostaje wezwana jego mama. Jadąc na spotkanie z dyrektorem szkoły, pani Decker nagle zaczyna czuć się niedobrze, i wraz z synem wysiada z taksówki, by ostatnie przecznice przemierzyć pieszo. W trakcie spaceru zrywa się gwałtowna ulewa, przed którą rodzina Deckerów chroni się pod dachem Metropolitan Museum of Art.

Rozmiłowana w sztuce mama Theodora nie może powstrzymać się przed wstąpieniem w progi świątyni sztuki. Pech chciał, że ten sam dzień na wizytę w muzeum wybrali terroryści, którzy na moment detonacji podłożonej bomby wyznaczyli chwilę, w której matka z synem się rozdzielają, tuż przed opuszczeniem budynku. Pani Decker ginie na miejscu, a Theo wychodzi z tego wszystkiego pozornie bez szwanku. Samodzielnie wydostaje się z ruin, poznawszy przedtem starego antykwariusza, który powierza mu swój pierścień, z poleceniem odniesienia go pod wskazany adres, a także nakłania do zabrania ze sobą, i uratowania przed zniszczeniem, obrazu Carela Fabritiusa, tytułowego Szczygła.

Początek godny filmów Hitchcocka. Szybko jednak przekonujemy się że do kina mistrza troszkę Szczygłowi brakuje. Po tak efektownym rozpoczęciu historii autorka gładko przechodzi od powieści z dreszczykiem do smakowitej prozy obyczajowej. W kolejnych rozdziałach poznajemy losy osieroconego chłopca, który trafia pod opiekę rodziny swojego szkolnego kolegi, ludzi z zupełnie innej sfery. Akcja posuwa się do przodu bardzo leniwie aż do momentu, gdy w mieszkaniu opiekunów Theo pojawia się jego ojciec ze swoją nową dziewczyną. Narracja przenosi się z Nowego Jorku do pustynnego Las Vegas, i poza pojawieniem się Borisa, przyjaciela Theo, który wprowadza go w świat używek, alkoholu i kradzieży, niewiele różni się od tego, co było wcześniej. Mimo upływającego czasu Theodore wciąż tak samo mocno przeżywa tragedię i fakt posiadania cennego obrazu, który staje się jego obsesją, również po latach, gdy już jako dorosły mężczyzna znów zamieszka w Nowym Jorku.

Donna Tartt skupia się na tym, by jak najwierniej oddać życie w cieniu ogromnej traumy

Szczygieł jest powieścią nierówną. Wątek obyczajowy, którego osią pozostaje atak terrorystów na muzeum, zajmuje większą część książki. Początkowo zachwyca trafnymi spostrzeżeniami i emocjami, które pisarka idealnie ubiera w słowa. Donna skupia się na tym, by jak najwierniej oddać życie w cieniu ogromnej traumy, bardzo realistycznie opisując myśli i uczucia targające chłopcem oraz świat, który zbyt gwałtownie uległ drastycznym zmianom, rzucając go w sam środek dorosłości, pozbawiając resztek dzieciństwa.

Pisarka stawia przed czytelnikiem bardzo ważne pytania. Czy możliwe jest życie w cieniu traumatycznych przeżyć, jak wielkie może być piętno posiadania oraz co jesteś w stanie zrobić, by zdobyć i zatrzymać upragniony przedmiot. Nie bez przyczyny puszką Pandory w powieści staje się namalowany na płótnie szczygieł, przypięty łańcuszkiem do żerdzi na której siedzi. Obraz symbolizuje zniewolenie człowieka przez przedmioty. Jednakże po kolejnych dziesiątkach stron, przez które wciąż przewijają się te same motywy, można poczuć się nieco znużonym, zwłaszcza że czytelnik wciąż czeka na rozwój drugiego wątku, sensacyjnej historii związanej z bezcennym eksponatem. Gdy ten wreszcie pochłania naszego bohatera, pozostawia lekki niedosyt. Po bardzo długim wstępie można spodziewać się historii zapierającej dech w piersiach, a otrzymujemy jedynie lekki thriler z wielką sztuką i handlem narkotykami w tle. W tym samym momencie autorka urywa również wątek obyczajowy, z którego ostatecznie nic nie wynika. Na postawione pytania nie otrzymujemy odpowiedzi. Musimy odnaleźć je sami.

Zaletą powieści jest styl i warsztat pisarski autorki, która pisze w sposób szczególny, niedzisiejszy

Zaletą powieści jest styl i warsztat pisarski autorki. Donna Tartt pisze w sposób szczególny, niedzisiejszy. Bogate i wyszukane słownictwo, szczegółowe, sugestywne opisy, liczne odwołania do innych dzieł literackich, malarskich i muzycznych sprawiają, że proza błyszczy w porównaniu z innymi, współczesnymi sobie utworami, bardzo często przypominającymi scenariusz filmowy. Autorka wykreowała również wachlarz barwnych postaci, z których każda jest inna, na tyle realistyczna, że trudno byłoby wskazać prawdziwy szwarccharakter. Zaskakujące jest także to, jak świetnie pisarka zgłębia męską psychikę.

Powieść, której jednym z głównych bohaterów jest niewielkich rozmiarów portret szczygła, jest książką obok której nie można przejść obojętnie. Z pewnością zapisze się w historii literatury, głównie jednak dzięki rozgłosowi jaki zyskała, planowanej już ekranizacji, oraz nimbie tajemnicy, który owiewa autorkę, niż poprzez szczególne wartości literackie. Szczygieł to dobrze napisane czytadło, ale czytadło przez duże CZ, idealna przystawka przed prawdziwą literacką ucztą.

Jakub Sobieralski

Donna Tartt
Szczygieł
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo Znak
Premiera: 4 maja 2015

 

 
Wesprzyj nas