Powieść „Idealne życie” Katarzyny Kołczewskiej wielu czytelników może sprowokować do nowego spojrzenia na własne życie. W wartkiej fabule Autorka podjęła tematy: zazdrości i jej zasadności, błędów niemożliwych do naprawienia i tajemnic skrywanych nawet przed najbliższymi.


Elżbieta i Ewa, siostry, były kiedyś bardzo sobie bliskie. Do czasu. W pewnym momencie Elżbiecie zaczęło się w życiu wieść: dyrektorskie stanowisko w międzynarodowej korporacji farmaceutycznej, małżeństwo, macierzyństwo, wspaniały dom, mnóstwo pieniędzy – tak widziała to Ewa i czuła się przegrana. Bo ona nie wyjechała szukać szczęścia w Warszawie. Pozostała w rodzinnym Sandomierzu, gdzie poza pracą nauczycielki pełni rolę kucharki, sprzątaczki i posługaczki od wszystkiego – we własnym domu.

Mąż, dzieci i matka wysługują się nią w każdej sprawie, a ona na to pozwala. Niby protestuje, ale tak, że nikt nie bierze jej utyskiwań na poważnie. Jest lekceważona i staje się coraz bardziej sfrustrowana. W jej życiu wszystko zmieni jeden telefon z Warszawy. I nie będzie to telefon z dobrymi wiadomościami, jednak decyzje i działania jakie Ewa podejmie w jego konsekwencji, trwale odmienią los kobiety.

Same niewiadome? A owszem – powieść Katarzyny Kołczewskiej właśnie z nich się składa. Jest w niej tajemnica, której rozwikłaniem zajmują się zarówno organy ścigania jak i sama Ewa. Będzie musiała ona do puli swoich zmartwień dodać jeszcze jedno i to bardzo istotne: zda sobie sprawę, że tak bardzo była zajęta narzekaniem na własne, w gruncie rzeczy błahe problemy, że zupełnie przegapiła tragiczne w konsekwencjach i bardzo poważne zmartwienia siostry. Kołczewska zaczyna „Idealne życie” tak jak Hitchcock – „najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie wzrasta”. Fabuła rozwija się dynamicznie i bardzo wciąga.

„Idealne życie” to przede wszystkim powieść o tym w jaki sposób, pogrążając się w samolubnych narzekaniach, można przejść obojętnie obok osoby bardzo potrzebującej pomocy. I to nie obcej, a najbliższej. Ewa stanowi przykład człowieka żyjącego w przeświadczeniu, że poświęca się dla innych, a tymczasem w swej krótkowzroczności skupia się na własnych niespełnionych ambicjach i odrzuca sygnały z prośbą o ratunek wysyłane jej przez siostrę. Co więcej ich istnienie dostrzega dopiero wtedy, kiedy na jakąkolwiek pomoc jest o wiele za późno.

Jej inne odkrycie, poczynione mimochodem, dotyczy jej własnego małżeństwa – otóż zauważa, że rolę pomywaczki i sprzątaczki, na którą tak bardzo narzeka, przydzieliła sobie sama. Gdy tylko zaczyna w jasny i konkretny sposób komunikować się z mężem, to okazuje się, że stosunki panujące w domu można było ułożyć zupełnie inaczej. Nagłe zmiany po wielu latach nie okazuję się bezbolesne lecz kobieta zauważa, że są i cały czas były możliwe.

powieść wiele mówi o zazdrości i jej zasadności, a to ważny temat w kraju, gdzie zawiść i wywoływane nią frustracje mają się znakomicie

Ta powieść ma jeszcze jeden walor: wiele mówi o zazdrości i jej zasadności, a to ważny temat w kraju, gdzie zawiść i wywoływane nią frustracje mają się znakomicie. Wystarczy wejść na dowolne forum bądź portal gdzie wiadra pomyj leją się na głowy znanych osób by przekonać się jak bardzo zazdrościmy: życia, które wydaje się ciekawsze, pięknych strojów, dalekich podróży, dużych pieniędzy. Złośliwe i wredne komentarze, ociekające jadem wpisy to nic innego jak objawy zazdrości, bo też kto wiodący interesujące życie ma czas i ochotę na zajmowanie się szydzeniem z innych?

Książka Kołczewskiej z pewnością może otworzyć oczy wielu osobom spędzającym czas na bezproduktywnej zazdrości, dać nowe spojrzenie na własną sytuację, sprowokować do myślenia: czy na pewno ten ktoś, komu zazdroszczę ma lepiej ode mnie? – takie pytanie niejeden czytelnik po lekturze „Idealnego życia” może sobie zadać. A zatem mamy do czynienia i z elementem terapeutycznym i z edukacyjnym, które ukryły się w wartkiej fabule tej powieści. Polecam!

Wanda Pawlik

Katarzyna Kołczewska
Idealne życie
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 4 marca 2014

 

 
Wesprzyj nas