Czego nie wiecie o najsłynniejszych bohaterach Tolkiena – i nawet nie macie pojęcia, że chcielibyście wiedzieć!


hobbiciWyobrażacie sobie hobbicią operę? Symfonię? Musical? Na czym polegała siła serialu radiowego Władca Pierścieni zrealizowanego przez BBC? Lynette Porter podąża śladami hobbitów od poprawek dokonywanych przez samego Tolkiena na marginesach powieści i niezrealizowanych scenariuszy m.in. Johna Boormana, po filmy animowane, trylogię Petera Jacksona i jej musicalowy odpowiednik.

Omawia również ponad 50 lat „hobbiciej sztuki”, łącznie z dziełami Alana Lee, Johna Howe’a oraz Teda Nasmitha, sięgając także do twórczości fanowskiej.

Jak w miarę upływu lat pod piórem Tolkiena zmieniały się imiona, charaktery oraz działania Bilba, Froda, Sama, Merry’ego i Pippina? Co zmieniano w ich charakterystykach, usiłując zaadaptować historię Jedynego Pierścienia na potrzeby telewizji, radia, kina i sceny? Jak autor Hobbita reagował na pierwsze tego typu próby?

Dla miłośników Śródziemia – pozycja obowiązkowa!

Lynette Porter
Hobbici. Liczne wcielenia Bilba, Froda, Sama, Merry’ego i Pippina
(“The Hobbits: The Many Lives of Bilbo, Frodo, Sam, Merry and Pippin”)
Wydawnictwo Replika
premiera: 04.12.2012

Hobbici J. R. R. Tolkiena przebyli naprawdę daleką podróż z ich ojczyzny, znajdującej się na stronicach opublikowanej w 1937 roku brytyjskiej książki, do rozległego „tam” kin na całym świecie, sprowadzając miliony ludzi „z powrotem” do Śródziemia. W trakcie tej podróży stali się integralnym elementem światowej kultury.

Kiedy śledziliśmy ich przygody, wywierali na nas wpływ, wręcz nas zmieniali — ale (wraz z biegiem czasu) sami również nie pozostali niezmienni. Fani hobbitów (ze mną włącznie) mają skłonność do „adaptowania” uko¬chanych postaci tak, by pasowały do konkretnego czasu, określonych miejsc i specyficznej kultury — a świat XXI wieku bardzo się różni od opisanego z drobnymi szczegółami i mnóstwem miłości Śródziemia czy Tolkienowskiej Anglii. Jeśli hobbici mają „przeżyć”, muszą się dostosowywać do oczekiwań nowych czytelników, albo — biorąc pod uwagę jeszcze nowsze czasy — odbiorców radia oraz telewizji, publiczności teatralnej i kinowej, a także użytkowników platform elektronicznych — zarówno płyt CD i DVD, jak i mediów strumieniowych oraz ściągalnych z Internetu. Kultura popularna często podlega prostemu darwinizmowi: lawinę oferty rozrywkowej i obrazów XXI wieku przeżyją jedynie do głębi istotne opowieści i ponadczasowe postacie. Jak dotąd hobbici znajdowali się wśród tych „najlepiej dostosowanych do przeżycia”.

Nawet jeśli nie jest się fanem hobbitów, raczej trudno uniknąć kontaktu z informacjami o najsławniejszych Tolkienowskich bohaterach. Hobbici stali się probierzem kultury popularnej, czego doskonale dowodzi pewien tydzień w lipcu 2011 roku, kiedy to pojawiali się w wiadomościach z krańcowo różnych dziedzin: w związku z San Diego Comic-Conem (SDCC), wielkim wydarzeniem rozrywkowym, oraz… w oświadczeniach amerykańskich polityków.

Pierwszego dnia Comic-Conu przedstawiciele wiodącej strony internetowej entuzjastów Tolkiena, TheOneRing.Net (TORN), jak zwykle mieli sale pełne gości. W ciągu minionych lat w ramach panelu organizowanego na SDCC przez TORN prezentowano najnowsze wiadomości oraz potwierdzone plotki na temat filmowej trylogii Władca Pierścieni (dalej: WP) Petera Jacksona (2001–2003) oraz losów Hobbita w — najeżonej komplikacjami — drodze do dwóch filmów, które trafią do kin w latach 2012/13. TORN dostarcza fanom najnowszych wiadomości o projektach i profesjonalnym życiu artystów, autorów, aktorów i innych kreatywnych, utalentowanych jednostek, utrzymujących w XXI wieku słowa J. R. R. Tolkiena przy życiu.

Czwartek 21 lipca 2011 roku można by nieoficjalnie nazwać „dniem hobbitów” SDCC. Choć do premiery pierwszego z dwóch reżyserowanych przez Petera Jacksona filmów o wspólnym tytule Hobbit pozostawał ponad rok, fani wypełniający salę balową, w której odbywał się panel TORN-u, ledwie mogli opanować podniecenie. W odróżnieniu od sesji odbywających się w poprzednich latach, kiedy produkcja filmów została wstrzymana i nikt — z Jacksonem włącznie — nie miał pojęcia, kiedy ostatecznie uda się je nakręcić, sesja na konwencie z 2011 roku zapełniła się miłośnikami hobbitów. Cliff Broadway, jeden z pisarzy-założycieli TORN-u, z dumą ogłosił oficjalną (już nie spekulatywną) obsadę filmów Hobbit i pokazał najnowsze fotografie z planu, przekazane do publikacji.

Kiedy na ekranie pojawiły się zdjęcia pierwszoplanowego hobbita — Bilba Bagginsa (granego przez Martina Freemana) — rozległ się głośny aplauz. Fani od razu zaakceptowali Freemana w kostiumie hobbita, włączając w to perukę, spiczaste uszy i duże, owłosione stopy. Zdjęcie ukazywało Bilba stojącego w jego domu w Bag End, który wyglądał dokładnie tak, jak fani pamiętają go z filmów WP. Tłum westchnął jak jeden mąż. Spodziewano się, że za rok na Comic-Conie pokazane zostaną zwiastuny filmu, a najprawdopodobniej pojawią się na nim Peter Jackson lub członkowie obsady. Westchnienie sygnalizowało także ulgę fanów z faktu, że ukończono już około 20 procent zaplanowanych scen. Choć Freeman wrócił do Wielkiej Brytanii, aby kręcić ikoniczną rolę doktora Watsona w przygotowywanej przez BBC najnowszej adaptacji Sherlocka Holmesa, fani wiedzieli, że wróci na nowozelandzki plan po zakończeniu pracy nad serialem. Wreszcie filmy Hobbit mogły zostać wpisane do kalendarzy — na grudzień 2012 i 2013. Hobbitomanię można było oficjalnie ogłosić za ponownie rozpoczętą.
[…]

Rozdział 1
Kalejdoskop hobbitów
[…]

Niektóre adaptacje stawiają sobie za cel realizację określonego gatunku — na przykład parodii. W postaci prozy pierwszą parodią, jaka odniosła sukces, była Bored of the Rings (Znudzeni pierścieniami) autorstwa dwóch redaktorów humorystycznego czasopisma „Harvard Lampoon” — z pierwszym wydaniem w 1969 roku, wznowieniem w latach 90. XX wieku, a następnym: po wejściu do kin trylogii Petera Jacksona. Zmienione zostały tu imiona bohaterów (na Frito, Spam, Moxie, Pepsi itd.) a fabuła została znacznie uproszczona i naszpikowana dowcipami (na przykład zamiast rozdziału: Trzech to już kompania jest: Trzech to kompania, czterech to nudy). Lektura jest zabawna, jeśli zna się typowe dla tego typu parodii „dowcipy dla swojaków”, oryginał oraz potrafi się dostrzegać powiązania między nim a skróconą wersją komediową.

Na początku XX wieku zespół pewnego teatru w Los Angeles stworzył parodię muzyczną pod tytułem Fellowship! (Drużyna!), którą ponownie wystawiał na skutek popytu po roku 2010 — tym razem na scenie w Nowym Jorku. W wersji tej dokonano luźnej adaptacji słów i wydarzeń Drużyny Pierścienia (dalej: DP), zachowując jednak imiona postaci oraz pewne podobieństwo do ich oryginalnych wizerunków. Fellowship! unowocześnia także fabułę, wprowadzając zamiast „fajkowego ziela” hobbitów po prostu „zioło”. Szczególnie Merry troszczy się o to, aby mieć na długą podróż odpowiednią jego ilość. Słowa piosenek zostały pozmieniane za pomocą takich wersów jak: „Może odkryję nowe rzeczy do palenia i zdobędę zaproszenie na imprezkę krasnoludów” — w piosence, którą hobbici śpiewają, myśląc o czekającej ich wyprawie; po tym, jak obaj zostali pojmani przez orków, Merry obiecuje Pippinowi: „będę z tobą do końca, nie przypnij się tylko do mojej ostatniej torebki zioła”. W tym parodystycznym musicalu nawet Balrogowie dostają piosenkę (The Bal¬rog Blues), a każdy członek Drużyny jest na wesoło „przypiekany na rożnie” w tańcu i piosence, kiedy na scenie rozwija się opowieść o Frodzie, otrzymującym Pierścień, a następnie godzącym się zanieść go na Górę Przeznaczenia.

 
Wesprzyj nas