Poprzednią edycję konkursu „Babie Lato”, w którym nagrodą jest podpisanie kontraktu z wydawnictwem Nasza Księgarnia i wydanie powieści, wygrała Katarzyna Bulicz-Kasprzak. Czytelnikom Modnego Krakowa debiutująca pisarka opowiada o swojej drodze do publikacji pierwszej książki.

Katarzyna Bulicz-Kasprzak | fot. archiwum– Co Panią skłoniło do wzięcia udziału w konkursie Babie Lato?
-To był rodzaj impulsu. Informacja o konkursie przyszła na moją pocztę mailową z newsletterem wydawnictwa i towarzyszył temu pewien rodzaj zaskoczenia. Czytam sporo, staram się znać rodzimą literaturę i seria Babie Lato nie była mi obca. Ale nie do końca wiedziałam, czy chcę brać udział w konkursie, bo troszkę mnie przerażała presja czasu, rywalizacja i świadomość, że porażka ma gorzki smak.
Nie jest tak, żebym nigdy nie myślała o napisaniu książki. Owszem chciałam to zrobić, ale ciągle coś mnie ograniczało. Właściwie to ja sama się ograniczałam, tłumacząc sobie, że na napisanie książki trzeba poświęcić masę czasu, że trzeba mieć rewelacyjne pomysły, że kiedyś to zrobię, ale jeszcze nie dziś.
No i pewnego wiosennego dnia przyszła informacja o konkursie i była jakąś taka iskrą, która zapaliła we mnie wiarę, że mogę napisać książkę. Niekoniecznie wygrać konkurs, o tym nawet nie marzyłam. Zabrałam myśli o pisaniu na trening biegowy i wróciłam z czymś, co można by nazwać pomysłem. Przez wiele godzin, które spędzałam truchtając po lesie, próbowałam ubierać pomysły w słowa. No i w końcu byłam gotowa, żeby usiąść do pisania. Cały czas powtarzałam sobie „Przebiegłaś maraton, dasz radę napisać książkę. Pisanie jest jak bieganie, w jednym trzeba stawiać kroki, w drugim słowa.” Kiedy byłam zmęczona pisaniem, albo brakowało mi inspiracji, szłam biegać. Z każdego treningu przynosiłam nowe pomysły, nowe rozwiązania. Ani się obejrzałam, jak książka „Nie licząc kota” była gotowa. Kiedy ją wysłałam do Wydawnictwa Nasza Księgarnia miałam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Postanowiłam napisać książkę i to zrobiłam – innymi słowy dobiegłam do mety. Samo to mnie satysfakcjonowało, bo nawet nie myślałam, że wygram ten konkurs. Telefon z wydawnictwa zupełnie mnie zaskoczył. Pamiętam, że po nim płakałam.

-Czy powieść nadesłana na konkurs była Pani pierwszą książką, jaka Pani napisała, czy podejmowała Pani też inne próby?
– „Nie licząc kota” jest moją pierwszą powieścią. Ale w życiu zdarzało mi się pisać różne, na ogół drobne rzeczy. Najczęściej były to opowiadania i eseje. W szkole średniej, jak wszystkie dziewczyny, pisałam wiersze. Na studiach napisałam sztukę teatralną. Dziś wydaje mi się, że była koszmarna, ale sprawdzić tego się nie da, bo przepadła w czasie którejś przeprowadzki.

– Jakie to uczucie ujrzeć własna książkę w księgarni?
-Dla mnie było to trochę dziwne. Pierwszy raz zobaczyłam swoją książkę kilka dni temu w księgarni w Sulejówku. Moja książka leżała na blacie. Podeszłam, wzięłam do ręki, obejrzałam. Wtedy naszła mnie taka refleksja, że nikt nie rozpoznaje we mnie autorki. To było zabawne. Wydaje mi się, że dużo ważniejsze od zobaczenia książki w księgarni są reakcje czytelników. Napisanie książki czyni z człowieka autora, dopiero czytelnicy czynią autora pisarzem. Osoby, które przeczytały moją książkę podzieliły się ze mną swoimi spostrzeżeniami i to ich słowa, a nie miejsce na półce, nadały sens temu, co robię i przyniosły mi niewyobrażalną wręcz satysfakcję.

– Czy z perspektywy czasu jest Pani zadowolona z tej nagrody? Czy w jakiś sposób zmieniła ona Pani życie?
-Czy można być niezadowolonym z nagrody? Mija rok, a ja wciąż nie mogę się nacieszyć wygraną. To jedno z takich fajnych, pozytywnych wydarzeń w moim życiu. Ta nagroda zmieniła wiele rzeczy, ale to drobiazgi – zaufałam sobie, zaczęłam pisać, kupiłam biurko. Nie było rewolucji w moim życiu. I bardzo dobrze, bo ja bardzo lubię swoje zwykle życie, na które składa się odrabianie lekcji z synem, rozmowy z mężem, bieganie po lesie z psem czy zmywanie naczyń.

– Jakie są Pani dalsze plany pisarskie?
-W zapowiedziach jest już kolejna moja książka „Nalewka zapomnienia”. Bardzo przyjemnie mi się nad nią pracowało i mam nadzieje, że czytelnicy ciepło przyjmą nowe opowieści i nowych bohaterów. Właśnie kończę pracę nad powieścią, której akcja dzieje się pod koniec dziewiętnastego wieku, mocno inspirowaną literaturą z tamtej epoki, bo bardzo lubię ją czytać. No i cały czas jestem w trakcie pisania powieści opartej na życiu mojej babci. To nie jest zwykła opowieść rodzinna, ale historia kobiety, której życiowe wybory zdeterminowała historia Polski. Praca bardzo trudna i jednocześnie bardzo piękna. Myślę, że mojej babci by się to spodobało, to była niezwykła osoba.

-Dziękuję za rozmowę.
(AK)

Więcej o konkursie „Babie Lato” na: www.babielato.nk.com.pl

Zaloguj się i skomentuj. Pośród autorów komentarzy losujemy nagrody książkowe.
Zobacz więcej informacji

 

 

 
Wesprzyj nas